Doszłam do dwudziestego rozdziału, Leute! I nie mam ani jednego w zapasie!... -.-
Tak czy siak, dzisiejsza część jest krótka i... emm... taka sobie <wzrusza ramionami ze zrezygnowania>
EDIT: Żal.pl to ciągle XIX rozdział :D
><><><><><><><><><><><><><><><><
Zaraz po wypraniu psów, które wcale nie było łatwym zadaniem, wróciłyśmy do pokoju, by ćwiczyć układ, bo - TAK! - Sasha chciała zrobić jakiś głupi układ do piosenki, jakby nie można było tak po prostu zatańczyć. Żal.
No ale to była Sasha, po niej można się wszystkiego spodziewać.
- Ej, a może tak coś z Nicki Minaj? - Chloe odwróciła laptopa w naszą stronę i zaczęła się podejrzliwie śmiać w stylu 'łyhyhyhy'.
- Oh, to by było zajebiste!... - oczy blondynki zalśniły, a ja nabrałam ochoty strzelić sobie w głowę.
Byłam tu jedyną, która wcale tego nie chciała i to jak zwykle. Nie. fair. Kompletnie.
- Ej, a w co się ubierzemy?
- O! O! Mam pomysł!
No dobra. Skończyło się na tym, że Chloe miała na sobą bardzo obcisłą małą czarną, którą bym nigdy nie założyła, jeśli by się mnie ktoś o zdanie spytał, Sasha miała na sobie jasne szorty i białą bokserkę, a ja - wykłócając się ile wlezie o swoje prawa - dostałam jakieś strasznie przylegające do ciała biodrówki i chciałam się załamać i to odczucie się wzmogło, jak dostałam przykrótką koszulkę z długim rękawem z szerokim kapturem, który se miała na głowę założyć, odkrywającą mój brzuch i było mi słabo, a one jeszcze we mnie wmusiły szpilki, które z resztą każda z nich założyła.
To się nazywa pech, że mam taki sam rozmiar buta co Sasha.
Żebyście się nie pogubili, to wam nawet tekst pokażę.
I got a feeling that you 'bout to get it
Cause baby I'm killing this dress, boy get with it
Tonight I ain't playing no more, boy I'm staying over
If you're ready babe, let me know
But don't you wrap me up, babe if you ain't ready to go
Don't be ticking on my bomb if you ain't 'bout to blow
I'm all in it like a playing card, you're my all know
So let's go, whoooo.
Chorus (X2)
Cause I'm a machine, baby
And you got the keys, baby
I'm a machine, baby
And I'm unstoppable!
Male Voice:
I want your body baby.
I want your body baby.
I wanna tear you apart and rebuild you baby <- tego nie ma, żadna z nas nie udaje faceta.
I'm like an engine baby, boy I'm runnning
And you got a target on your body, I'm gunning
Cause I got a weapon right here, ain't no guessing around here
Cause I'm lethal babe, ooh oooh.
So don't you touch me right there, if you ain't ready to rock
Boy I'm counting on you to hold me like the hands on a clock
Want you loving me harder than this beat making knocks.
So let's go, whoooo
Chorus (X1)
I tu jest znowu ta wstawka z facetem, ale my se tam tańczymy i jak już mówiłam, żadna z nas nie udaje faceta.
Chorus (X1)
And I'll take you where you wanna go!
Tak, wiem. Ta piosenka jest głupia, ale w porównaniu do tego, co one mi pokazywały, wolałam tą. Tak czy siak, Chloe śpiewa pierwsze części zwrotek, Sasha te drugie, a ja refren.
O. I pewnie się zastanawiacie, dlaczego tak dobrze chodzę w szpilkach?
To Sasha. Chyba nic więcej nie muszę wyjaśniać?
Taaa...
Muszę powiedzieć, że Sasha naprawdę do serca sobie wzięła ten zakład. Jak się z resztą dowiedziałam, tutaj robili zakłady z byle drobnostki, dla zabawy. W każdym bądź razie blondynka zaplanowała wszystko i jeszcze jeden szczegół więcej. Zdecydowała, że wystąpimy w salonie i wymyśliła, że zrobimy z beżowych zasłon coś w stylu... teledysku Beyonce do 'naughty girl'. W sensie, że se światło będzie odbijało cienie na tych zasłonach, za którymi się schowamy, zanim wyjdziemy. I muszę przyznać, że to było całkiem niezłe.
Tak więc wzięła dwa wieszaki i zawiązała sznurek, który swoją drogą nie mam zielonego pojecia skąd wytrzasnęła i zawiesiłyśmy na nim tą zasłonę tak ciasno, że wyglądała jak płótno. Wynalazłyśmy jeszcze duże lampy, które ustawiłyśmy pod dobrym kątem, patrz jako 'Chloe stała od strony "widowni" i była cisza i cisza, aż w końcu krzyknęła "Sasha, wydać twój wypięty tyłek!" i lampy przestały zmieniać swoje położenie'. Emmm... Tak. Byłam odrobinę bardzo mocno zdenerwowana, bo Billa nie widziałam od wczoraj, gdzieś z rana. Potem było to kąpanie tych psów i potem były ćwiczenia, więc byłam ciągle zajęta i właściwie rzecz ujmując... To wcale nie było zabawne, bo w sumie nie było sensu mu imponować, skoro był gejem. O matko, jestem żałosna.
W każdym bądź razie, 'spektakl' był ustawiony na wieczór, gdy robiło się już ciemno i lampy dawały niezłą poświatę i fajny klimat. Więc reszta domowników została zwołana przez Chloe, która de facto zza zasłony wychodziła pierwsza, więc gdy tylko weszli do salonu, ja z Sashą stałyśmy już na swoich pozycjach z rękoma założonymi za głową i dosłownie z wypiętym w bok tyłkiem, za co zostałyśmy ogwizdane. Masakra.
- Widać mój brzuch... - mruknęłam, a kosmyk z moich falowanych włosów załaskotał mnie w twarz i prawie kichnęłam.
- Przestań zrzędzić, wyglądasz sexy. - zaoponowała Sasha, a ja przewróciłam teatralnie oczami. Ja i przymiotnik 'sexy'. Pffff, taaa, jasne...
No ale to była Sasha, po niej można się wszystkiego spodziewać.
- Ej, a może tak coś z Nicki Minaj? - Chloe odwróciła laptopa w naszą stronę i zaczęła się podejrzliwie śmiać w stylu 'łyhyhyhy'.
- Oh, to by było zajebiste!... - oczy blondynki zalśniły, a ja nabrałam ochoty strzelić sobie w głowę.
Byłam tu jedyną, która wcale tego nie chciała i to jak zwykle. Nie. fair. Kompletnie.
- Ej, a w co się ubierzemy?
- O! O! Mam pomysł!
No dobra. Skończyło się na tym, że Chloe miała na sobą bardzo obcisłą małą czarną, którą bym nigdy nie założyła, jeśli by się mnie ktoś o zdanie spytał, Sasha miała na sobie jasne szorty i białą bokserkę, a ja - wykłócając się ile wlezie o swoje prawa - dostałam jakieś strasznie przylegające do ciała biodrówki i chciałam się załamać i to odczucie się wzmogło, jak dostałam przykrótką koszulkę z długim rękawem z szerokim kapturem, który se miała na głowę założyć, odkrywającą mój brzuch i było mi słabo, a one jeszcze we mnie wmusiły szpilki, które z resztą każda z nich założyła.
To się nazywa pech, że mam taki sam rozmiar buta co Sasha.
Żebyście się nie pogubili, to wam nawet tekst pokażę.
I got a feeling that you 'bout to get it
Cause baby I'm killing this dress, boy get with it
Tonight I ain't playing no more, boy I'm staying over
If you're ready babe, let me know
But don't you wrap me up, babe if you ain't ready to go
Don't be ticking on my bomb if you ain't 'bout to blow
I'm all in it like a playing card, you're my all know
So let's go, whoooo.
Chorus (X2)
Cause I'm a machine, baby
And you got the keys, baby
I'm a machine, baby
And I'm unstoppable!
Male Voice:
I want your body baby.
I want your body baby.
I wanna tear you apart and rebuild you baby <- tego nie ma, żadna z nas nie udaje faceta.
I'm like an engine baby, boy I'm runnning
And you got a target on your body, I'm gunning
Cause I got a weapon right here, ain't no guessing around here
Cause I'm lethal babe, ooh oooh.
So don't you touch me right there, if you ain't ready to rock
Boy I'm counting on you to hold me like the hands on a clock
Want you loving me harder than this beat making knocks.
So let's go, whoooo
Chorus (X1)
I tu jest znowu ta wstawka z facetem, ale my se tam tańczymy i jak już mówiłam, żadna z nas nie udaje faceta.
Chorus (X1)
And I'll take you where you wanna go!
Tak, wiem. Ta piosenka jest głupia, ale w porównaniu do tego, co one mi pokazywały, wolałam tą. Tak czy siak, Chloe śpiewa pierwsze części zwrotek, Sasha te drugie, a ja refren.
O. I pewnie się zastanawiacie, dlaczego tak dobrze chodzę w szpilkach?
To Sasha. Chyba nic więcej nie muszę wyjaśniać?
Taaa...
Muszę powiedzieć, że Sasha naprawdę do serca sobie wzięła ten zakład. Jak się z resztą dowiedziałam, tutaj robili zakłady z byle drobnostki, dla zabawy. W każdym bądź razie blondynka zaplanowała wszystko i jeszcze jeden szczegół więcej. Zdecydowała, że wystąpimy w salonie i wymyśliła, że zrobimy z beżowych zasłon coś w stylu... teledysku Beyonce do 'naughty girl'. W sensie, że se światło będzie odbijało cienie na tych zasłonach, za którymi się schowamy, zanim wyjdziemy. I muszę przyznać, że to było całkiem niezłe.
Tak więc wzięła dwa wieszaki i zawiązała sznurek, który swoją drogą nie mam zielonego pojecia skąd wytrzasnęła i zawiesiłyśmy na nim tą zasłonę tak ciasno, że wyglądała jak płótno. Wynalazłyśmy jeszcze duże lampy, które ustawiłyśmy pod dobrym kątem, patrz jako 'Chloe stała od strony "widowni" i była cisza i cisza, aż w końcu krzyknęła "Sasha, wydać twój wypięty tyłek!" i lampy przestały zmieniać swoje położenie'. Emmm... Tak. Byłam odrobinę bardzo mocno zdenerwowana, bo Billa nie widziałam od wczoraj, gdzieś z rana. Potem było to kąpanie tych psów i potem były ćwiczenia, więc byłam ciągle zajęta i właściwie rzecz ujmując... To wcale nie było zabawne, bo w sumie nie było sensu mu imponować, skoro był gejem. O matko, jestem żałosna.
W każdym bądź razie, 'spektakl' był ustawiony na wieczór, gdy robiło się już ciemno i lampy dawały niezłą poświatę i fajny klimat. Więc reszta domowników została zwołana przez Chloe, która de facto zza zasłony wychodziła pierwsza, więc gdy tylko weszli do salonu, ja z Sashą stałyśmy już na swoich pozycjach z rękoma założonymi za głową i dosłownie z wypiętym w bok tyłkiem, za co zostałyśmy ogwizdane. Masakra.
- Widać mój brzuch... - mruknęłam, a kosmyk z moich falowanych włosów załaskotał mnie w twarz i prawie kichnęłam.
- Przestań zrzędzić, wyglądasz sexy. - zaoponowała Sasha, a ja przewróciłam teatralnie oczami. Ja i przymiotnik 'sexy'. Pffff, taaa, jasne...
David Guetta Feat. Crystal Nicole - I'm a Machine
Rozległy się basy i Chloe wpadła za zasłonę, chichocząc jak najęta, aż ktoś z pseudo widowni parsknął śmiechem i strzelam, że to był Tom.
Posłałyśmy sobie spojrzenia, który chyba miały dodać otuchy, choć na mnie to niezbyt zadziałało. Pewnie będę fałszować i... Ło matko. Zamknij się.
Gdy do basów doszły bity, zaczęłyśmy do rytmu kołysać biodrami jak w 'beautiful liar'. A może to był taniec brzucha? Kij z tym.
Chloe wyszła i zaczęła śpiewać, a z widowni rozległy się gwizdania i oklaski. Serce waliło mi tak mocno, że jego pulsowanie czułam w gardle. Nie będę fałszować. Nie będę fałszować. Nie będę fałszować. Nie będę fałszować, do cholery!
Sasha wyszła, a wrzawa jeszcze bardziej się wzmogła. O matko. Oni zachowują się jak banda nieokrzesanych dzikusów.
No trudno. Dam z siebie wszystko i przynajmniej będę miała poczucie, że dobrze wykonałam swoje zadanie.
Trzy... dwa... jeden...
- Cuz I'm a machine baby... - zaczęłam śpiewać, mając nadzieję, że skupiłam na sobie wszystkie oczy. Adrenalina uderzyła mi do głowy i nagle poczułam, że mogę wszystko. Uwielbiałam ten stan, gdy śpiewałam. Nieporównywalne do niczego innego.
Odwróciłam się twarzą do materiału, w dalszym ciągu tańcząc, co w sumie mogłabym określić słowem 'zmysłowo'. I wtedy idealnie na wejście do drugiego refrenu zobaczyłam dłonie, które szybkim i sprawnym ruchem rozerwały zasłonę i zobaczyłam wszystkie twarze z ustami otwartymi w kształcie 'O'. Hmm... Nieźle.
Kocim ruchem wyszłam na 'scenę', a dziewczyny ruszyły zaraz za mną. Powoli uformowałyśmy się w rząd, stając prawym bokiem do 'widowni' i wraz zakończeniem refrenu Chloe dała mi porządnego klapsa, aż pisnęłam. Znowu zaczęli klaskać i śmiać się. O matko. Podobało mi się to!
Choć Chloe potem zabiję.
Tym razem tańczyłyśmy jak w 'super bass', kopiując każdy ruch Nicki Minaj z jej choreografii, gdy tak sobie tańczyła w tym kusym topie i szortach.
W refrenie rozdzieliłyśmy się, każda tańcząc na swój własny sposób. I miałam głupie wrażenie, że Bill się na mnie gapi, ale to pewnie kwestia oceniania śpiewu czy coś, ale... było mi duszno.
A potem w tej ciszy, gdy słychać była tylko muzykę, zwolniłyśmy tempo tańczenia, by przykuć uwagę do ciał, wyciągając ręce do góry, by wyeksponować ruch bioder i zwinność brzucha. A potem obróciłyśmy się kilkukrotnie, znów tworząc układ jedna za drugą, bokiem do widowni i opierając się każda o siebie, zaczęłyśmy wspólnie śpiewać refren.
I to było dość zabawne, bo Sasha opierała się o mnie, a ja o Chloe, trzymając ręce na pośladkach blondynki, a Ruda miała ręce na moich. I tak tańczyłyśmy, każda ocierając się o drugą i chciało mi się śmiać. I w końcu ja oparłam się o plecy Sashy łokciem i Chloe o mnie i niemal wydyszałam:
- And I'll take you where you wanna go.
Chwilę jeszcze tak stałyśmy w tej pozie, aż w końcu wybuchnęłyśmy śmiechem tak głośnym, że pewnie nawet sąsiedzi nas usłyszeli.
- Wygrałaaaaaaaam!... - sapnęła Sasha i dopiero wtedy przyjrzałam się przegranemu. Jego wzrok powoli sunął od Sashy, przeze mnie do Chloe i chciałam wiedzieć, co naprawdę myślał o tym występie i oczywiście o mnie, co było głupie, ale miałam dość ciągłego upominania się, że nie powinnam. Byłam zmęczona udawaniem, że to mogło stanąć w bezpiecznym miejscu. Nie mogło. Nie umiałam tego zahamować.
Nagle spojrzał na mnie tak dziwnym wzrokiem, aż podskoczyłam. Był intensywny. Inaczej określić tego nie mogłam. Patrzył na mnie tak, jakby chciał wypalić dziurę w mojej głowie i zrobiło mi się niesamowicie gorąco. O matko, co się dzieje? Dlaczego on taki jest?
- Daj mi pół godziny i spotkamy się na siłowni. - powiedział niskim głosem, po czym nie oczekując na jakikolwiek komentarz, wyszedł z salonu.
O matko, miałam go pilnować!... JA?!
- Dziewczyny, rządzicie. - oznajmił Gustav, a Georg pokiwał głową.
- A Bill nie wytrzymał napięcia. - zachichotał i reszta parsknęła śmiechem.
No ale co ja mu takiego zrobiłam, że on się tak dziwnie gapił? Nie podobało mu się pewnie. Najwyraźniej jeszcze bardziej się do mnie zniechęcił. Nosz kurde. Mam pecha, do cholery.
Odsunęłam się od dziewczyn i wsadziłam ręce w kieszenie. I dopiero co wpadło mi do głowy, by zwiać, zanim ktokolwiek sobie przypomni o tym, co powinnam zrobić, gdy Sasha triumfalnie podskoczyła i odwróciła się do mnie.
- Pamiętaj, 300 uderzeń, nie mniej!
Szlag.
A co ona by powiedziała, gdyby to ją podstawić zamiast tego worka treningowego? Pff.
- Sasha, słuchaj, ja nie...
- Koniec tematu, widzimy się pod siłownią. - wyszczerzyła do mnie zęby.
Nie było jej pod siłownią.
W sensie... Spóźniłam się nawet trochę, by pokazać, że mi nie zależy, choć zależało jak jasna cholera. No i schodzę sobie na drugie piętro i idę w stronę tej siłowni i pustka. Myślę sobie, okej, to pewnie jest już w środku. To otwieram drzwi i momentalnie tego pożałowałam.
Był tam tylko Bill.
I to bez koszulki.
I to w spodniach, które skandalicznie nisko wisiały na jego biodrach.
Niech mnie diabli wezmą. Chyba zabiję tą podłą dziewuchę!
- A gdzie... - o BOŻE! To zachrypnięte coś, to ja?! - Gdzie... - odchrząknęłam, ale zanim porządnie wyprodukowywałam pytanie, on spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem i zrobiło mi się słabo.
- Daj spokój. Przecież to oczywiste, że nie przyjdzie. - westchnął i machnął na mnie ręką. - Wchodź. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy i będziemy mogli się zająć czymś pożyteczniejszym.
Skinęłam głową, nie wiedząc co powiedzieć i weszłam do środka. Boże, co ja mam ze sobą tu zrobić?! I co ja mam zrobić, by nie gapić się na jego odsłonięte ciało?! O matko! O matko!
Rozejrzałam się wokół i zdecydowałam się usiąść na jakiejś dziwnej ławeczce oddalonej od Kaulitza o jakieś dwa kroki.
To będzie katastrofa. Już to czuję.
- Dobra, jestem gotowy, jak widzę, ty też, więc zaczynajmy. - strzelił palcami i chwilę krążył dłońmi, chyba na rozgrzanie nadgarstków. - 300 razy, w porządku. To licz. - i zaczął uderzać z takim impetem i taką szybkością, że chyba już na starcie się zgubiłam.
O mamo. On miał naprawdę nieźle wyrobione mięśnie. Pewnie nawet już bym nie mogła objąć jego bicepsa dwoma rękoma. O Jezu, skup się na liczeniu!
89, 90. 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101...
On jest szybki. Teraz to już nawet się nie dziwię, że Louis miał złamany nos. Za żadne skarby nie chciałabym od niego dostać, ale gdyby tak miał stanąć w mojej obronie, by komuś porządnie przyłożyć, to czemu nie...
- Ile już? - spytał tak, jakby w ogóle się nie zmęczył.
O kurwa! Ile to już było?!
Emmmm...
- 115. - odparłam, starając się brzmieć profesjonalnie i przekonywująco i natychmiast powróciłam do liczenia. Szlag! Po grzyba pyta?!
- O już? - na jego twarzy wymalowałe się autentyczne zdziwienie. W dalszym ciągu nie przerywał uderzania i przez to się chyba znowu zgubiłam. - Chyba dzisiaj pobiję rekord.
O mamo. To on tak ćwiczył wcześniej? To znaczy, że to tylko czysta formalność? To znaczy, że on nie robi pokazu z tym nie-męczeniem-się i nie-zwalnieniem-tempa?
I wtedy nagle doleciał mnie jego zapach i nagle przestałam myśleć. I mój wzrok sunął już tylko po jego klatce piersiowej w górę i w dół inhalując się tak mocno, że myślałam, że mi pękną płuca. O mój Boże. Co ja najlepszego wyprawiam?! A jeśli on to widzi?!
Zamknęłam oczy, próbując się uspokoić. Ja oszaleję! Kurwa!
ZNOWU NIE LICZYŁAM!
Wbiłam oczy w worek, choć mimowolnie zezowałam (bo to już nie było zerkanie) na jego ciało.
Ono musiało być miłe w dotyku. Wyglądało tak... tak... że chciałam je dotknąć tak bardzo i...
- Ile już?
KURWA!
Emmm... Emmm...
- 200. - powiedziałam, próbując zapanować nad cholernym zezowaniem.
Niech cię szlag, ty cholernie seksowny Kaulitzu! Dlaczego jesteś gejem?!...
O matko, on miał kolczyka w sutku.
O nie! Nie myśl o tym! NIE MYŚL!
Różoweee gumisiee skakałyyy po poluuu... różoweee gumisieee narobiłyyy szołuuuu... zrobiły striptiiizz...
Kurwa! Dlaczego widzę gumisie o twarzach Kaulitza?! WRRRR!!
No nie! No nie!
I te jego mięśnie prężyły się przy uderzeniu i o matko! Pomocy! Pomocy!
Chciałam zakryć oczy rękoma, ale... o Jezu, znowu nie liczyłam!
Emmm...
281, 282, 283, 284...
O Boże.
Nagle poczułam się tak, jakby moje serce stanęło i wybuchło. Jakieś straszne stworzenie zaczęło wiązać moje wnętrzności w urocze supełki, aż zrobiło mi się nieznośnie słabo i otworzyłam szeroko oczy, nie wiedząc, co znowu ze sobą począć.
Nigdy jeszcze nie widziałam tak pięknej twarzy. Jeszcze nigdy nie przyciągała mojego wzroku jak teraz. Jeszcze nigdy się tak nie czułam.
- 300. - oznajmiłam podniesionym głosem i nie wiem jakim cudem udało mi się wyjść z siłowni w jednym kawałku, gdy czułam, że rozsypuję się jak pył na wietrze.
Niech to jasny szlag trafi.
Moje zagmatwane uczucia wobec niego przeszły na wyższy poziom. Czadersko! Pogratulujcie mi zwinnej i sprytnej inteligencji!
Szlag.
300? Może nie lubił zbytnio matematyki, ale bez problemu mógł przyznać, że doliczył się 423.
Usiadł na ławce na tym samym miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała brunetka i zaczął lekko rozmasowywać napięte mięśnie ramion. Pobił rekord i to wszystko przez nią. Nigdy tak bardzo się nie starał, bo robił to z czystej przyjemności lub by wyrzucić z siebie negatywne emocje.
Westchnął i oparł się o chłodną ścianę, czując, że właśnie zbliża się do sytuacji, która go zmusi, by spędzić tutaj cały dzień.
To dziwne, jak jasno i czysto myślał podczas wysiłku.
Przeczesał włosy rękoma i oparł się łokciami o kolana.
Znowu się w coś wkopał i bardzo mu się to nie spodobało. Nie potrzebował drugiego Louisa, ani żadnych innych niestabilnie emocjonalnych ludzi w jego życiu. Mając coś takiego do wyboru, wolał być sam.
Ale to...
Teraz to musi się nad tym bardzo poważnie zastanowić.
Rozległy się basy i Chloe wpadła za zasłonę, chichocząc jak najęta, aż ktoś z pseudo widowni parsknął śmiechem i strzelam, że to był Tom.
Posłałyśmy sobie spojrzenia, który chyba miały dodać otuchy, choć na mnie to niezbyt zadziałało. Pewnie będę fałszować i... Ło matko. Zamknij się.
Gdy do basów doszły bity, zaczęłyśmy do rytmu kołysać biodrami jak w 'beautiful liar'. A może to był taniec brzucha? Kij z tym.
Chloe wyszła i zaczęła śpiewać, a z widowni rozległy się gwizdania i oklaski. Serce waliło mi tak mocno, że jego pulsowanie czułam w gardle. Nie będę fałszować. Nie będę fałszować. Nie będę fałszować. Nie będę fałszować, do cholery!
Sasha wyszła, a wrzawa jeszcze bardziej się wzmogła. O matko. Oni zachowują się jak banda nieokrzesanych dzikusów.
No trudno. Dam z siebie wszystko i przynajmniej będę miała poczucie, że dobrze wykonałam swoje zadanie.
Trzy... dwa... jeden...
- Cuz I'm a machine baby... - zaczęłam śpiewać, mając nadzieję, że skupiłam na sobie wszystkie oczy. Adrenalina uderzyła mi do głowy i nagle poczułam, że mogę wszystko. Uwielbiałam ten stan, gdy śpiewałam. Nieporównywalne do niczego innego.
Odwróciłam się twarzą do materiału, w dalszym ciągu tańcząc, co w sumie mogłabym określić słowem 'zmysłowo'. I wtedy idealnie na wejście do drugiego refrenu zobaczyłam dłonie, które szybkim i sprawnym ruchem rozerwały zasłonę i zobaczyłam wszystkie twarze z ustami otwartymi w kształcie 'O'. Hmm... Nieźle.
Kocim ruchem wyszłam na 'scenę', a dziewczyny ruszyły zaraz za mną. Powoli uformowałyśmy się w rząd, stając prawym bokiem do 'widowni' i wraz zakończeniem refrenu Chloe dała mi porządnego klapsa, aż pisnęłam. Znowu zaczęli klaskać i śmiać się. O matko. Podobało mi się to!
Choć Chloe potem zabiję.
Tym razem tańczyłyśmy jak w 'super bass', kopiując każdy ruch Nicki Minaj z jej choreografii, gdy tak sobie tańczyła w tym kusym topie i szortach.
W refrenie rozdzieliłyśmy się, każda tańcząc na swój własny sposób. I miałam głupie wrażenie, że Bill się na mnie gapi, ale to pewnie kwestia oceniania śpiewu czy coś, ale... było mi duszno.
A potem w tej ciszy, gdy słychać była tylko muzykę, zwolniłyśmy tempo tańczenia, by przykuć uwagę do ciał, wyciągając ręce do góry, by wyeksponować ruch bioder i zwinność brzucha. A potem obróciłyśmy się kilkukrotnie, znów tworząc układ jedna za drugą, bokiem do widowni i opierając się każda o siebie, zaczęłyśmy wspólnie śpiewać refren.
I to było dość zabawne, bo Sasha opierała się o mnie, a ja o Chloe, trzymając ręce na pośladkach blondynki, a Ruda miała ręce na moich. I tak tańczyłyśmy, każda ocierając się o drugą i chciało mi się śmiać. I w końcu ja oparłam się o plecy Sashy łokciem i Chloe o mnie i niemal wydyszałam:
- And I'll take you where you wanna go.
Chwilę jeszcze tak stałyśmy w tej pozie, aż w końcu wybuchnęłyśmy śmiechem tak głośnym, że pewnie nawet sąsiedzi nas usłyszeli.
- Wygrałaaaaaaaam!... - sapnęła Sasha i dopiero wtedy przyjrzałam się przegranemu. Jego wzrok powoli sunął od Sashy, przeze mnie do Chloe i chciałam wiedzieć, co naprawdę myślał o tym występie i oczywiście o mnie, co było głupie, ale miałam dość ciągłego upominania się, że nie powinnam. Byłam zmęczona udawaniem, że to mogło stanąć w bezpiecznym miejscu. Nie mogło. Nie umiałam tego zahamować.
Nagle spojrzał na mnie tak dziwnym wzrokiem, aż podskoczyłam. Był intensywny. Inaczej określić tego nie mogłam. Patrzył na mnie tak, jakby chciał wypalić dziurę w mojej głowie i zrobiło mi się niesamowicie gorąco. O matko, co się dzieje? Dlaczego on taki jest?
- Daj mi pół godziny i spotkamy się na siłowni. - powiedział niskim głosem, po czym nie oczekując na jakikolwiek komentarz, wyszedł z salonu.
O matko, miałam go pilnować!... JA?!
- Dziewczyny, rządzicie. - oznajmił Gustav, a Georg pokiwał głową.
- A Bill nie wytrzymał napięcia. - zachichotał i reszta parsknęła śmiechem.
No ale co ja mu takiego zrobiłam, że on się tak dziwnie gapił? Nie podobało mu się pewnie. Najwyraźniej jeszcze bardziej się do mnie zniechęcił. Nosz kurde. Mam pecha, do cholery.
Odsunęłam się od dziewczyn i wsadziłam ręce w kieszenie. I dopiero co wpadło mi do głowy, by zwiać, zanim ktokolwiek sobie przypomni o tym, co powinnam zrobić, gdy Sasha triumfalnie podskoczyła i odwróciła się do mnie.
- Pamiętaj, 300 uderzeń, nie mniej!
Szlag.
A co ona by powiedziała, gdyby to ją podstawić zamiast tego worka treningowego? Pff.
- Sasha, słuchaj, ja nie...
- Koniec tematu, widzimy się pod siłownią. - wyszczerzyła do mnie zęby.
Nie było jej pod siłownią.
W sensie... Spóźniłam się nawet trochę, by pokazać, że mi nie zależy, choć zależało jak jasna cholera. No i schodzę sobie na drugie piętro i idę w stronę tej siłowni i pustka. Myślę sobie, okej, to pewnie jest już w środku. To otwieram drzwi i momentalnie tego pożałowałam.
Był tam tylko Bill.
I to bez koszulki.
I to w spodniach, które skandalicznie nisko wisiały na jego biodrach.
Niech mnie diabli wezmą. Chyba zabiję tą podłą dziewuchę!
- A gdzie... - o BOŻE! To zachrypnięte coś, to ja?! - Gdzie... - odchrząknęłam, ale zanim porządnie wyprodukowywałam pytanie, on spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem i zrobiło mi się słabo.
- Daj spokój. Przecież to oczywiste, że nie przyjdzie. - westchnął i machnął na mnie ręką. - Wchodź. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy i będziemy mogli się zająć czymś pożyteczniejszym.
Skinęłam głową, nie wiedząc co powiedzieć i weszłam do środka. Boże, co ja mam ze sobą tu zrobić?! I co ja mam zrobić, by nie gapić się na jego odsłonięte ciało?! O matko! O matko!
Rozejrzałam się wokół i zdecydowałam się usiąść na jakiejś dziwnej ławeczce oddalonej od Kaulitza o jakieś dwa kroki.
To będzie katastrofa. Już to czuję.
- Dobra, jestem gotowy, jak widzę, ty też, więc zaczynajmy. - strzelił palcami i chwilę krążył dłońmi, chyba na rozgrzanie nadgarstków. - 300 razy, w porządku. To licz. - i zaczął uderzać z takim impetem i taką szybkością, że chyba już na starcie się zgubiłam.
O mamo. On miał naprawdę nieźle wyrobione mięśnie. Pewnie nawet już bym nie mogła objąć jego bicepsa dwoma rękoma. O Jezu, skup się na liczeniu!
89, 90. 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101...
On jest szybki. Teraz to już nawet się nie dziwię, że Louis miał złamany nos. Za żadne skarby nie chciałabym od niego dostać, ale gdyby tak miał stanąć w mojej obronie, by komuś porządnie przyłożyć, to czemu nie...
- Ile już? - spytał tak, jakby w ogóle się nie zmęczył.
O kurwa! Ile to już było?!
Emmmm...
- 115. - odparłam, starając się brzmieć profesjonalnie i przekonywująco i natychmiast powróciłam do liczenia. Szlag! Po grzyba pyta?!
- O już? - na jego twarzy wymalowałe się autentyczne zdziwienie. W dalszym ciągu nie przerywał uderzania i przez to się chyba znowu zgubiłam. - Chyba dzisiaj pobiję rekord.
O mamo. To on tak ćwiczył wcześniej? To znaczy, że to tylko czysta formalność? To znaczy, że on nie robi pokazu z tym nie-męczeniem-się i nie-zwalnieniem-tempa?
I wtedy nagle doleciał mnie jego zapach i nagle przestałam myśleć. I mój wzrok sunął już tylko po jego klatce piersiowej w górę i w dół inhalując się tak mocno, że myślałam, że mi pękną płuca. O mój Boże. Co ja najlepszego wyprawiam?! A jeśli on to widzi?!
Zamknęłam oczy, próbując się uspokoić. Ja oszaleję! Kurwa!
ZNOWU NIE LICZYŁAM!
Wbiłam oczy w worek, choć mimowolnie zezowałam (bo to już nie było zerkanie) na jego ciało.
Ono musiało być miłe w dotyku. Wyglądało tak... tak... że chciałam je dotknąć tak bardzo i...
- Ile już?
KURWA!
Emmm... Emmm...
- 200. - powiedziałam, próbując zapanować nad cholernym zezowaniem.
Niech cię szlag, ty cholernie seksowny Kaulitzu! Dlaczego jesteś gejem?!...
O matko, on miał kolczyka w sutku.
O nie! Nie myśl o tym! NIE MYŚL!
Różoweee gumisiee skakałyyy po poluuu... różoweee gumisieee narobiłyyy szołuuuu... zrobiły striptiiizz...
Kurwa! Dlaczego widzę gumisie o twarzach Kaulitza?! WRRRR!!
No nie! No nie!
I te jego mięśnie prężyły się przy uderzeniu i o matko! Pomocy! Pomocy!
Chciałam zakryć oczy rękoma, ale... o Jezu, znowu nie liczyłam!
Emmm...
281, 282, 283, 284...
O Boże.
Nagle poczułam się tak, jakby moje serce stanęło i wybuchło. Jakieś straszne stworzenie zaczęło wiązać moje wnętrzności w urocze supełki, aż zrobiło mi się nieznośnie słabo i otworzyłam szeroko oczy, nie wiedząc, co znowu ze sobą począć.
Nigdy jeszcze nie widziałam tak pięknej twarzy. Jeszcze nigdy nie przyciągała mojego wzroku jak teraz. Jeszcze nigdy się tak nie czułam.
- 300. - oznajmiłam podniesionym głosem i nie wiem jakim cudem udało mi się wyjść z siłowni w jednym kawałku, gdy czułam, że rozsypuję się jak pył na wietrze.
Niech to jasny szlag trafi.
Moje zagmatwane uczucia wobec niego przeszły na wyższy poziom. Czadersko! Pogratulujcie mi zwinnej i sprytnej inteligencji!
Szlag.
300? Może nie lubił zbytnio matematyki, ale bez problemu mógł przyznać, że doliczył się 423.
Usiadł na ławce na tym samym miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała brunetka i zaczął lekko rozmasowywać napięte mięśnie ramion. Pobił rekord i to wszystko przez nią. Nigdy tak bardzo się nie starał, bo robił to z czystej przyjemności lub by wyrzucić z siebie negatywne emocje.
Westchnął i oparł się o chłodną ścianę, czując, że właśnie zbliża się do sytuacji, która go zmusi, by spędzić tutaj cały dzień.
To dziwne, jak jasno i czysto myślał podczas wysiłku.
Przeczesał włosy rękoma i oparł się łokciami o kolana.
Znowu się w coś wkopał i bardzo mu się to nie spodobało. Nie potrzebował drugiego Louisa, ani żadnych innych niestabilnie emocjonalnych ludzi w jego życiu. Mając coś takiego do wyboru, wolał być sam.
Ale to...
Teraz to musi się nad tym bardzo poważnie zastanowić.
><><><><><><><><
Billosz taki myślący :D