piątek, 22 lutego 2013

Scene XLVI

Kiedy będzie nowy? Nikt tego nie wie. Ten rozdział też jakiś niedojebany, więc nie mam nic na ten temat do powiedzenia. Se wzięłam i się oduczyłam pisać. No.

><><><><><><><><><><><><><

Leżałam na jego łóżku, oddychając niespokojnie i co chwila mrugałam oczami, nie wierząc, co właściwie się przed chwilą stało. Bill leżał w połowie na mnie, w połowie obok i jego smukłe palce nieustannie gładziły mój nagi brzuch. Byłam naga. Tak bardzo naga, że bardziej się już nie dało. Czułam na szyi jego gorący oddech i mimo wielkiego mętliku w głowie, byłam tak zrelaksowana jak chyba nigdy. Moje ciało ciągle dziwnie pulsowało i miałam problem ze zrozumieniem, co się tutaj tak naprawdę stało, a jednak...
Pozwoliłam sobie na głębokie westchnięcie przez co gładzenie ustało i głowa Billa podniosła się, aż jego oczy zasłoniły mi cały krajobraz pokojowy. Nie potrafiłam odgadnąć, co w tym momencie myśli. I czułam się niekomfortowo z myślą, że nie przeszkadza mi moja własna nagość.
- Nie będę się nawet pytał, czy ci się podobało, bo i tak wiem, że tak... – zaczął, a ja poczułam, że zaczynają mnie znowu policzki palić. – Ale co to za wzdychanie?
Chciałam wzruszyć ramionami, ale nawet mi się nie chciało. Moje mięśnie były zbyt leniwe, by cokolwiem zrobić, a w tym samym czasie w głowie miałam „lekki” chaos.
- Jestem zdezorientowana. – odparłam, nie dziwiąc się nawet, że tak po prostu mu odpowiedziałam. To rozleniwienie było jakieś pokręcone.
Bill skinął głową i oparł się na łokciach, usadowiając się między moimi nogami i zrobiło mi się jakoś tak lepiej. Kolejny punkt do listy rzeczy niezrozumianych.
- Czy moje spodnie cię podrażniają? – spytał, ale ja zaprzeczyłam, więc tylko wbił we mnie swój wzrok, a ja znowu pomyślałam nad tym, że wolałabym jednak, gdyby był nagi. – Opowiedz mi o tym. – dodał, a ja mimowolnie zagryzłam wargę, próbując uchwycić rozszalałe myśli, by się nimi z nim podzielić.
- Nie rozumiem... Moja panika bierze się z głowy, bo...  I chciałam cię mieć tak blisko... I jestem sfrustrowana... I zdziwiona... Ale z drugiej strony to wcale nie... – wydałam z siebie dźwięk świadczący o mojej irytacji, a on uśmiechnął się szeroko i pochylił się nade mną, by pocałować mnie delikatnie. I zrobiło mi się dobrze. W mózgu i poza nim. – Bill, ja wiem, że ty nie rozumiesz, co ja bredzę, ale to...
- Rozumiem. – przerwał mi, przez co spojrzałam na niego z niedowierzaniem i „WTF” wymalowanym na twarzy. – Wydaje mi się, że po prostu masz problem z zaakceptowaniem tego, że było ci dobrze...
- I z tym, że masz na sobie spodnie.
- I z tym, że mam na sobie... co? – zamrugał oczami, a ja znowu doszłam do wniosku, że jest mi tak cudownie i idiotycznie sielsko, że od tego niechcenia, gadam co mi ślina na język przyniesie. No cóż. – Przecież pytałem, czy...
- To nie o to chodzi. – machnęłam ręką, na co zareagowałam niemym zaskoczeniem. Poruszyłam się! Alleluja! – Chodzi o to, że moje ciało ma w nosie, co myśli mózg, ot co. Moje ciało chce cię nagiego i wcale by mu nie przeszkadzało, gdybyś no... w przeciwieństwie do mojego mózgu. Stąd moje zdezorientowanie. – wytłumaczyłam mu, a on uniósł wysoko brwi, patrząc się na mnie z takim zdziwieniem, że gdyby nie to, że nie mam siły na bulwers, to bym się oczywiście zbulwersowała. Najwyraźniej działo się ze mną coś dziwnego. Gorzej, że nie do końca mi to przeszkadzało, sumując moje wszystkie refleksje. I nie wiedziałam, co z tym fantem zrobić.
- Natasza? – dopiero teraz zauważyłam, że ma zamknięte oczy, choć przed chwilą były jeszcze szeroko otwarte. Odparłam mu bardzo zaawansowanym słownictwem „hmmm?”, a on westchnął głęboko. – Właśnie doszedłem do wniosku, że jeśli będziesz mi w tym momencie mówić takie rzeczy, to to, co niedawno jeszcze pocierałaś swoją łydką, na powrót stanie się twarde, więc sama zdecyduj, co chcesz z tym uczynić.
I w tym momencie moje serce przestało bić, a w brzuchu coś gwałtownie wywróciło się do góry nogami, aż głęboko zaczerpnęłam oddechu.
Z jednej strony cholernie chciałam go wyswobodzić z tych spodni i uspokoić moją ciekawość, a z drugiej strony, jeśli pozbędę się jego ubrań, możemy skończyć nie tak, jak... jakby chciał mój mózg, moja psychika.  I tak naprawdę, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Ale najwyraźniej Bill zadecydował za mnie.
Potrząsnął głową i niemal stoczył się ze mnie, przez co w moich oczach wyświetliły się znaki zapytania, które przygasły, gdy dojrzałam jego nagie plecy. Znowu coś ścisnęło mi się w dołku i Bóg, który nie istnieje, mi świadkiem, że chciałam przejechać po nich paznokciami i... O matko.
Czy ja zawsze byłam taka zepsuta? I czy to faktycznie oznacza, że jestem zepsuta?
- Muszę pójść pod prysznic. – oznajmił, nawet na mnie nie patrząc i wstał. – Zaraz wrócę. – i w ten oto sposób mój mętlik się powiększył. Patrzyłam na znikającego za drzwiami do łazienki Billa i aż zmusiłam się do pozycji siedzącej.
I gdzieś w tym wszystkim nagle coś do mnie dotarło. W całym tym swoim strachu postępowałam trochę egoistycznie, świadomie go kusząc, a potem go od siebie odsuwając ze względu na to, co robiło się w mojej głowie.
Ale w tym momencie nie wiedziałam, jak bardzo go tym drażnię.

Próbowałam sobie nie wyobrażać, jak Bill wygląda pod prysznicem, ale zakończyło się to tragicznym fiaskiem. Z wrażenia zrobiło mi się aż gorąco i chociaż to było raczej nie w moim stylu, naga rzuciłam się w kierunku jego uchylonej szafy, by przestać myśleć o szumie dochodzącym z łazienki. I nawet nie wiem, czy mu to będzie przeszkadzać czy nie, ale wyciągnęłam jedną z jego największych koszulek, która jakimś cudem nie była rozmiaru M, ale gdy zarzuciłam ją na siebie, niemal ją oplułam, parskając śmiechem. Fajnie, że miałam na sobie coś, przez co i tak wszystko było widać. Coś, co w teorii zakrywało mój tyłek, ale i tak był widoczny.
I czułam się trochę dziwnie z tym, że ciągle byłam mokra między nogami.
Zmarszczyłam czoło, nasłuchując Billa, ale jako że ciągle słyszałam szum, przeżegnałam się w duchu, by nikt mnie nie zobaczył i po cichym uchyleniu drzwi, popędziłam do swojego pokoju tak, jakby zależało od tego moje życie. I nawet nie założyłam bielizny. Jakby mnie jednak ktoś dojrzał, chyba bym się zabiła.
Ogarnęłam się szybko w swojej własnej łazience, ale nawet nie pomyślałam, by się przebrać. Wróciłam z powrotem akurat wtedy, kiedy Bill wchodził do pokoju i supeł w brzuchu związał mi się boleśnie na widok jego mokrych włosów i... o mamo. Czy on pod tym ręcznikiem nie miał kompletnie nic?
- Ty mnie kiedyś zabijesz. – stwierdził, a jego oczy zaczęły szaleńczo sunąć po moim ciele w górę i w dół. – Powinienem cię wyprosić z pokoju, żeby się na ciebie nie rzucić, ale, do cholery... – dodał coś, co nie miało za wiele wspólnego z angielskim i uniosłam brwi z zamiarem zapytania się, co się właściwie dzieje, ale chwilę potem byłam przyciśnięta do drzwi z jego dłońmi na swoich pośladkach, przez co westchnęłam rozkosznie, a potem jego usta wpiły się w moje i jeszcze zanim odpłynęłam w obupólnych pieszczotach, zdążyłam zarejestrować, że musiał brać zimny prysznic, bo jego skóra nie była gorąca.
A przynajmniej na samym początku.

- Zostaniesz tu na noc? – wymruczał pomiędzy moimi piersiami, a wtedy wpadła mi do głowy naprawdę pojebana myśl. Przynajmniej jeśli o mnie się rozchodzi. Coś musiało mi na mózg paść, ot co.
- Czemu nie? – odparłam, a on wkleił się we mnie jeszcze bardziej. Bill lubił się kleić, co zauważyłam tego wieczoru doprawdy dobitnie. A potem przewrócił się na plecy i pociągnął mnie na siebie, przez co to ja sama wczepiłam się w niego, jakby był moją ulubioną poduszką. Co za paranoja.
Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się, że moja sytuacja egyzstencjonalna obróci się w coś takiego. Byłam przyzwyczajona do myśli, że już do końca swojego życia będę sama jak palec, a tu proszę... Nie dość, że ja byłam w stanie się w kimś zakochać, to ten ktoś był w stanie odwzajemnić to uczucie z taką mocą, że moje wszystkie ściany zawalały się jedna po drugiej.
Powiedziałam mu o tym, co zrobił mi mój ojciec, a on ciągle przy mnie stał. Był cierpliwy i tłumaczył mi to, czego nie wiedziałam i...
I leżałam naga w jego łóżku, a on nie pozwalał mi się dotkąć tak, jakbym tego chciała i byłam niemal pewna, że on też tego chciał.Świadomość i samokontrola u obcej osoby była dla mnie czymś nowym. A samokontrola Billa była czymś niewyobrażalnie wielkim w porównaniu do mojej.

Obudziłam się gdzieś nad ranem, gdy słońce dopiero wynurzało się zza górzystego horyzontu. Byłam odprężona i zadowolona od samego momentu otworzenia oczu i dokładnie zdawałam sobie sprawę z tego, co było tego przyczyną.
A raczej kto i to jakimi czynami.
Jego nagie ramię przyciągało mnie we śnie i nawet nie byłam specjalnie zdziwiona, że byłam dosłownie wklejona plecami w jego klatkę piersiową. Podobało mi się to. Uwielbiałam świadomość, że gdy się obudzę, nie będę sama. Boże, jak ja to uwielbiałam...
Przyglądałam się z czułym uśmiechem, graniczącym z idiotycznym uśmieszkiem na jego szczupłą dłoń, która pewnie trzymała mnie za pierś. Tak właśnie. Miałam mackę Kaulitza na swojej piersi i miałam takie dziwne skręty w żołądku z tego tytułu, że przez to miałam problemy ze swobodnym oddychaniem. To było coś takiego... pierwotnego. Że nawet śpiąc, Bill musiał zaznaczyć, że jestem jego.
Zmarszczyłam czoło w nagłej myśli, że od tego momentu do naszego związku doszło coś intymnego. Coś, co można było zobaczyć w gestach i spojrzeniach. Rozpierała mnie jakaś głupia duma i coś, co było swego rodzaju narcystyczym zachwytem. Ale fajnie!
- Naga Natasza w moim łóżku. – usłyszałam niespodziewanie ochrypły od snu głos Billa i jego oddech musnął moje włosy, aż przeszyły mnie dreszcze. – Albo umarłem, albo naćpałem się jakiegoś świństwa halucynogennego... albo ciągle śpię.
- Albo nie śpisz i macasz mnie po cyckach, w czym muszę ci przeszkodzić, bo czuję potrzebę umycia zębów, zanim odwrócę się w twoją stronę. – mruknęłam i już się podnosiłam, gdy dłoń przesunęła się z piersi odrobinę wyżej i mocno docisnęła moje ciało do Kaulitzowego ciała, aż sapnęłam.
- Jeśli Natasza jest naga w moim łóżku, to nie zgadzam się, by gdziekolwiek się ruszała, aż uznam, że może. – wyburczał w moje włosy, a ja przewróciłam oczami. Głupek.
- A od kiedy ty mi możesz dyktować, co mam robić, a czego nie, hmm?
- Od kiedy leżysz w moim łóżku. Naga. – odparł po prostu i kilka sekund później już wisiał nade mną, uśmiechając się samczo. Boże, co za facet. Ja chciałam tylko zęby umyć, żeby go swoim oddechem nie zabić, a on co? No pewnie on też mnie zabije, więc no... Mówi się... mmm...
Przymknęłam oczy, gdy jego usta wpiły się w moje z wyraźną zaborczością. No dobra. Umrę później. Teraz to wezmę... No. Chwycę go za kark i przyciągnę bliżej do siebie i wsunę język między jego wargi i... oh. Jak jak kocham to mruczenie. Wprost z gardła. Mój Bill z wysokim poziomiem testosteronu, który rozkazuje mu mnie zdominować.
Jego dłoń zaczęła stanowczo sunąć wzdłuż mojego ciała i sapnęłam, gdy już znane emocje przelały się przeze mnie od stóp po głowę. W taki sposób to my nigdy nie wynurzymy się z łóżka, a jeśli jakimś cudem to się jednak wydarzy, prawdopodobnie będziemy się do siebie kleić przy każdej możliwej okazji, co też oznacza, że skażę się na docinki od każdej osoby.
- Uh, jesteś wcielonym złem, Natasza... – wydyszał pomiędzy moje wargi, a moje ego podskoczyło radośnie, aż w żołądku mi się coś wywróciło. Nagle niespodziewanie on się ze mnie zsunął i pociągnął na siebie i minął ułamek sekundy, a ja na nim siedziałam pochylona nad jego twarzą, przez co moje włosy stworzyły kurtynę oddzielającą nas od świata. – Jeśli tak mają wyglądać poranki, to już nigdy nie wyjdziesz z tego łóżka, zapewniam cię. – oznajmił zdecydowanie, a ja uśmiechnęłam się szeroko. – A jeśli będziesz tego jednak chciała, zmęczę cię tak, że porzucisz tę myśl. – pokiwał głową i mimowolnie parsknęłam śmiechem.
- Tak długo, aż ci się znudzę. – odparłam, a on spojrzał na mnie pobłażliwie, jakbym właśnie pierdolnęła największą głupotę na świecie. Ej no co? Wydawało mi się to raczej logiczne, a nie głupie.
- Nie wiem, czy zauważyłaś, ale w obecnym momencie musiałabyś użyć kija, żeby mnie od siebie odpędzić. – stwierdził, patrząc na mnie spod uniesionej brwi. – I ciągle nie rozumiem, jakim cudem jeszcze nie postradałem zmysłów, mając cię przy sobie nagą. Ale to pewnie dlatego, że nie mogę w to uwierzyć.
- To lepiej postaraj się w to uwierzyć, bo ja zaraz idę na śniadanie.
- Pff, też mi co. – przyciągnął mnie do siebie i zatopiłam się w głębokim i namiętnym pocałunku, który sprawił, że zanim wyszłam z łóżka, minęło jeszcze sporo czasu.


Fakt był jeden – miałam problem, by się od niego opędzić.
Nie żeby mi to przeszkadzało, co nie? W końcu dlaczego miałoby tak być, skoro tak naprawdę to wcale nie chciałam być z dala od niego, a jakimś cudem moje ciało ciągle chciało jego ciała. To wyglądało tak, jakby on uruchomił we mnie tę pieprzoną palącą potrzebę, która za nic nie chciała się ugasić. Jakbym miała kaca, a tylko on posiadał butelkę wody.
I wiedziałam, że to wyglądałoby znacznie inaczej, gdybyśmy dopełnili aktu. Ale kiedy ja chciałam tak bardzo, jak bardzo nie chciałam. Byłam wdzięczna, że on nie naciskał. Ale potem cała zgraja się zeszła i poczułam się głupio, że nie pozwoliłam mu na tyle, ile on by chciał wziąć. Co prawda ich nie powinno to w żaden sposób interesować, ale naturalnie było kompletnie inaczej i nie mogłam na to nic poradzić.
To był mój pierwszy obiad, który zrobiłam wspólnie z Billem. Było to dla mnie totalnie nowe, ale miałam przy tym tyle zabawy, że rozpierała mnie niesamowicie pozytywna energia. Byłam cholernie szczęśliwa, tak po prostu.
Reszta domowników już od samego początku zauważyła, że coś się zmieniło. Oczywiście ja sama wiedziałam, że jest inaczej. Nie czułam się przy nim już tak bardzo spięta i zdenerwowana, bo on zwyczajnie wiedział to, co wprawiało mnie w dyskomfort. Prawdę powiedziawszy świadomość, że on wie o mnie O WIELE więcej, niż przeciętny śmiertelnik, czy nawet Chloe i Sasha, sprawiała, że na samą myśl o tym, robiło mi się jakoś tak... dobrze. No po prostu ponad przeciętnie dobrze. Gdzieś te bariery się zamazały i... właściwie jeśli to w ogóle było możliwe, pokochałam tego mężczyznę jeszcze bardziej.
Za akceptację i za to, że potrafił mnie doprowadzić do takich emocji.
Za akceptację, która sięgała poza limit, który uznałam za taki, który nie da się przeskoczyć. Ale on mnie zaskakiwał każdego dnia i tym razem nie było inaczej.
- Kocham cię.  – wymruczał, składając delikatne pocałunki na moim karku, kiedy obejmował mnie od tyłu, otaczając mnie ramionami, wysyłającymi mi silny znak bezpieczeństwa i spokoju. W altance była cisza i chociaż kręciła się tu Sternchen, czułam się tak, jakbyśmy byli tylko we dwoje i matko, było mi fenomenalnie. Był późny wieczór i byłam ubrana w szarą koszulkę Billa i jasne rurki i choć było mi odrobinę za gorąco, czułam się świetnie. Tak świetnie, że chciało mi się skakać, prawdę powiedziawszy. Gdzie się podziała Natasza the Devil? Przecież to jakiś absurd.
Wyplątałam się z jego objęć, by wkleić się w niego twarzą do klatki piersiowej. Zacisnęłam dłonie na jego czarnym bezrękawniku i westchnęłam radośnie.
- Bill? – rzuciłam, nie odsuwając się od niego ani na milimetr. – Czułeś się kiedykolwiek w taki sposób? Bo ja nie i to jest wszechogarniające i nigdy nie byłam taka szczęśliwa. – nie rozumiałam, dlaczego nie miałam żadnych oporów, by się przyznać do tego, co czuję. Ale serce mi mówiło, że to naturalne, więc olałam sprawę. Doszłam do wniosku, że powinnam się zdawać na instynkt, bo mój mózg stanowczo zawodzi.
Ręce Billa zniknęły pod moją koszulką i zaczęły gładzić moje nagie plecy. Moje usta wygięły się w dziwnie dumny uśmiech.
- Poniekąd czułem, ale tym razem... – urwał na chwilę, przez co zmarszczyłam czoło. Kurwa, znowu wdepnęłam w to samo gówno i znowu spytałam o moich poprzedników. Jestem genialna. – Czasami odnoszę wrażenie, że próbując powstrzymać to, co czuję, sprawiam, że to przybiera jeszcze bardziej na sile. I to już nie jest to, że ja stoję naprzeciw ognia i co jakiś czas się oparzam jak zwykle, tylko ja po prostu w ten ogień wbiegłem. – zastygłam w bezruchu i automatycznie odsunęłam głowę, by spojrzeć w jego oczy. Patrzyły na mnie czule, co kwestionowało to, co przed chwilą opuściło usta. Czy to znaczy, że ja go krzywdziłam? Czy po prostu źle zrozumiałam? – Nie patrz na mnie w ten sposób. Ja po prostu staram się wyjaśnić coś, czego nie umiem nazwać. – zamyślił się na chwilę, a moje serce zaczęło się rozbijać w klatce piersiowej jak pierdolnięte. On zaraz znowu to powie. Te wszystkie słowa, które doprowadzą mnie do obłędu i wpadnę jeszcze bardziej. I to będzie... po prostu... boleśnie dobre. – Za każdym razem potrafiłem ubrać w słowa dokładnie to, co się ze mną działo. Teraz znowu mam taki mętlik, kumulujący to wszystko i... najbardziej zadziwia mnie to, że nigdy nie miałem tak silnej potrzeby dominacji i pokazania wszystkim, że osoba, z którą jestem, jest moja od góry do dołu. – wysunął spod koszulki dłoń, by przeczesać swoje włosy. Moja mina musiała być bezcenna. – Prawdopodobnie gdybyś zobaczyła, co mam w głowie, przestraszyłabyś się, dlatego staram się to hamować, bo to...
- Powiedz mi o tym. – palnęłam, zanim zdążyłam się porządnie zastanowić. Ups. Zrobiło mi się podejrzliwie ciepło, a on spojrzał na mnie nieufnie.
- Natasza, nie sądzę, żebyś chciała o tym słuchać, tym bardziej, że to za bardzo wiąże się z seksem. A właściwie to głównie z nim. – najwyraźniej mój wzrok rozwiał jego wątpliwości, bo odetchnął i przetarł dłonią twarz. – Po prostu... – zaczął i jęknął rozdzierająco. – Być może to jest spowodowane tym, że nigdy nie byłem tak długo...bez nikogo... I muszę się powstrzymywać, by cię nie skrzywdzić... i to nakręca mnie jeszcze bardziej... – przymknął oczy, a jego policzki lekko się zaróżowiły. Nie wiedzieć czemu, zrobiło mi się gorąco i jakieś coś zaczęło tratować moje wnętrzności, kiedy zdałam sobie sprawę, że on najzwyczajniej w świecie nie potrafi mi powiedzieć tego co czuje prosto w twarz. Ogarnęłam, co miał na myśli. I zakręciło mi się w głowie. – Przy czym wizja, że będę twoim pierwszym mężczyzną tak naprawdę, dodaje temu wszystkiemu ostrości. Wyobraziłem sobie to chyba na milion różnych sposobów w stu tysiącach różnych miejscach i w mojej głowie krzyczysz, bo wiem, że mogę to zrobić tak, byś krzyczała i oh... – potrząsnął czupryną, a ja przestałam oddychać, otwierając szeroko oczy. – I chcę, byś była całkowicie zmęczona i nieprzytomna, by każdy widział, że to ja cię... Natasza, ja po prostu... Ja wcale nie... Próbuję to nazwać całkowicie delikatnie, ale... I... Ja chyba po prostu przez ciebie tracę zdolność do racjonalnego rozumowania i chcę cię czuć i chcę... – i przerwałam mu gwałtownym pocałunkiem, nie mogąc znieść tego cholernego pulsowania w całym ciele. – I jeszcze chęć skrzywdzenia innych... I...
- Instynkt. – wymamrotałam pomiędzy pocałunkami. To było całkowicie nienormalne. Nasze dłonie były wszędzie, a języki eksplorowały to, co się dało, a ja czułam jakąś desperację w jego dotyku.
- Gdybym zdał się na instynkt, stałabyś teraz oparta o barierkę z rozstawionymi nogami i wypiętym tyłkiem, uwierz mi. – odparł i jęknęłam głośno w jego usta, gdy podniecenie zalało mnie całkowicie. Boże, co on mówił? Dlaczego on to mówił? Dlaczego... uhhh! Jego dłonie zaczęły ugniatać moje pośladki i gdzieś przez głowę mi przeszło, że to nie byłam ja, że to nielogiczne, że mu na to pozwalałam, ale...
- Halo halooo! – usłyszałam wrzask Rudej i oderwałam się ze świstem od Billa, który spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczyma. Gapiliśmy się na siebie bez słowa, próbując zrozumieć, co tu się właśnie wydarzyło. – Film się zaczął!
Nie chciałam żadnego głupiego filmu. Chciałam tego człowieka, który przede mną stał, do kurwy nędzy.
To był dokładnie ten moment, który przeważył szalę cierpliwości.
Nie mojej.

><><><><><><><><><><><><><><><><><

Krótkie i głupie. Tak to jest, jak się długo nie używa klawiatury do czegoś pożytecznego. Elo. Do kiedyś tam ^ ^



6 komentarzy:

  1. Ja Ci kurwa dam głupie. Z krótkością mogę się zgodzić i czemu bez mówienia mi co piszesz ja wiedziałam co napiszesz i teoretycznie nawet takimi samymi słowami? No ja pierdole. Czemu Twój Bill jest taki jak... Sama wiesz. I w ogóle po chuj ja się wysilam w pisaniu tego komentarza, który będzie chujowy i krótki skoro ty i tak wiesz co ja Ci powiem, bo znasz mnie na wylot już właściwie.
    I kurwa, masz niecały miesiąc na napisanie następnego rozdziału. Jak tego nie zrobisz - przyjedziesz i będziesz spać na wycieraczce -.-
    Chcę przed szpitalem przeczytać następny rozdział i dowiedzieć się czy stanie się to co chcę żeby się stało i co powinno się stać.
    Aż na moje myśli takiego Billa moje ciało też zaczęło reagować. Ja pierdole, coś tu jest nie tak. xD Znaczy nie żeby kiedykolwiek było, no ale wiesz co mam na myśli. (Znowu)
    I nie rozumiem po kiego chuja Chloe się tam wpierdalała? xD Ciężko mi to zakumać.
    I szacun dla Billa, ze jednak udało mu się powstrzymać i jej nie przerżnąć na milion tysięcy sposobów, bo ja pewnie gdybym była facetem olała bym wszystko i tak ją nakręciła, że sama by się rzuciła... Nieważne jak bardzo ma nasrane we łbie i w ogóle.

    No więc podsumowując: masz wpierdol za pieprzenie głupot pod tytułem: krótkie i głupie i niedojebany. Niedojebana to Ty jesteś albo raczej niedoruchana... Woohoo, ale pierdole trzy po trzy.
    Ale i tak Cię kocham a Ty mnie...

    Twoja Arielka. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super... Więcj czułości! i ciesz sie, ze jesteś daleko bo inaczej bym cie ukatrupiła za gadanie bzdur, ze krótkie i do dupy!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Do kiedyś tam?! Ja chcę do teraz!!!:3

    OdpowiedzUsuń
  4. JEBUNĄ CIE KIEDY KTO W TWOJ SZANOWNY TYLEK? ;D ze kiedy i gdzie sie wybilas z pisania niby?! no chyba robisz sobie jaja ze mnie! :D NADAL DOBRZE PISZESZ ! A ja sie wybilam w pisaniu komentarzy, wiec emm... napisze krotko :D
    JA CHCE KURWA WIECEJ I WIECEJ I JA PIERDOLE, ALE JAK JESZCZE RAZ NAPISZESZ '' JA NIE UMIEM'', ''JA ZAPOMNIALAM JAK TO SIE ROBI'' CZY COS, TO CIE UDUSZE KABLEM OD LADOWARKI xDDDDD No. to pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie głupie ja się pytam? To jest świetne. Co do długości to nie jest źle. Więc się tu nie krytykuj nie potrzebnie. aaaa! Bill za ten odc. z Nataszą to powinni oscara dostać xD Albo jakąś inną nagrodę. Hmm.. co tu jeszcze. Ha ! Wierzyłam, że uda ci się napisać jakoś niedługo! I co?! I co?! i co?! Miałam rację! :D Mam radochę po tym odc. ; ) Nie narzekaj, że wyszłaś z wprawy, bo tak nie jest ; p A teraz ruszaj swoje szanowne 4 litery i możesz śmiało pisać dalej, żeby dojść do wprawy (mimo, ze z niej nie wyszłaś) ; D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie jest głupie !!!! :d TO JEST .. TO JEST HMM BOSKIE xD

    OdpowiedzUsuń

Pamiętajcie, by skopiować treść komentarza, by potem nie wyszło, że Wam czegoś nie dodało i całość przez przypadek poszła się jebać! ^ ^
P.S. Łahaha! Zdaje się, że nie trzeba cenzurować, więc możecie jechać po całości! :D:D:D