Mam 9 rozdziałów w zapasie. Ja pierdolę xD
><><><><><><><><><><><><><><><
Trzęsły mi się dłonie, gdy wsiadałam do samochodu Toma i
odór alkoholu przyprawiał mnie o mdłości. Nie odezwałam się do nikogo ani
słowem i chyba głównie dlatego, że właściwie nie miałam nic do powiedzenia.
Nagle po prostu... to wróciło. To patrzenie się tępo w przestrzeń. To siedzenie
prosto przez nieokreśloną ilość czasu, jakby to było wygodne.
Dla normalnego człowieka nie było.
Więc siedziałam napięta jak struna, plecy wyprostowane do
niemożliwości i... i nic. Wciąż czułam na sobie jego dotyk i wiedziałam, że
musiałam wziąć szybko prysznic, ale tak naprawdę to wcale mnie to nie
obchodziło.
Bo znowu utopiłam się we wspomnieniach. I dlatego moje
dłonie drżały. I dlatego znowu się zamknęłam na cztery spusty.
Widziałam twarz człowieka, którego chciałam zapomnieć,
choć się nie dało. Czułam każdą bliznę na swoim ciele. Znowu czułam się skalana
i nieczysta. Było mi źle i to było niedopowiedzeniem. Nie wiedziałam, co mam ze
sobą zrobić.
I ten brudny dotyk z jego strony. Dotyk wszędzie. Dotyk
tam i dotyk... tu.
Zaczerpnęłam głęboko powietrza, próbując wymazać to z
głowy. A to siedziało, wwiercało się w najlepsze momenty mojego życia, by też
je zbeszcześcić i żeby wszystko znowu stało się czarne i takie... brudne.
Obrzydliwie brudne i złe.
Gdybym tylko mogła wypruć to z siebie, tak jak on
wyciągał krwią wszystkie moje niepowodzenia. Gdybym mogła wziąć nóż i rozorać
swoje żyły, by to wyszło...
Ale to nie wyjdzie. A im bardziej będę próbować, tym
gorszy skutek to przyniesie. On mnie zanieczyścił i tak już pozostanie do końca
życia. Do końca mojego obrzydliwie skażonego życia.
Jestem żałosną skorupką człowieka... albo popiołami...
czymś, czego prawie nie ma. I nie, nie będę płakać. Ani przy nich, ani w
obecności samej siebie. Jestem silniejsza. Jestem... jestem lepsza, niż mu się
wydawało. Choć mnie zniszczył w taki sposób...
Nienawidzę się.
- Natasza? - odwróciłam się w stronę głosu i dopiero
wtedy zorientowałam się, że jesteśmy już w domu. - Daj mi rękę.
Podałam mu rękę, nie wiedząc dlaczego.
Był mężczyzną.
Był mężczyzną, którego kochałam, do cholery. I zaufanie
było w tym momencie czymś naturalnym, najwyraźniej. I jego dotyk mnie nie
bolał. Nie czynił mnie brudniejszą. Nie czułam się gorzej.
Odetchnęłam urywanie, gdy nagle dziwna rzecz do mnie
dotarła.
To jest to głupie światełko w tunelu. On mnie czynił czystszą,
bezpieczniejszą i pewniejszą siebie.
I kiedy trzymając pewnie moją dłoń, prowadził mnie do
domu, wiedziałam, że moje serce wybrało dobrze. Czułam, że to było oczywiste,
że oddałam serce temu człowiekowi, choć wiedziałam, że nigdy nic z tego nie
wyniknie. Ale jeśli on mnie leczył, ja musiałam przy nim pozostać.
Aż mnie wyleczy... I jeszcze dłużej.
Opowiedział wszystko po kolei swojej przyjaciółce i rudowłosej. Czuł się tak, jakby jakiś wielki kamień spoczął na dnie jego
żołądka i był przy tym tak wściekły, że naprawdę nie pamiętał, kiedy ostatnio
napadła go taka agresja. I ta wściekłość nie była nawet skierowana w Patricka.
A przynajmniej nie cała.
Ktoś musiał ją skrzywdzić. I wszystko układało się w tak
cholernie logiczną całość jak kawałki puzzli, że na dodatek miał ochotę
przyłożyć jeszcze sobie za swoją ignorancję. Jak on mógł nie zauważyć tego na
samym początku? Jak mógł być tak głuchy na słowa jego bliźniaka, który zobaczył
to wszystko, odkąd tylko ją ujrzał?
I ona siedziała w swoim pokoju kompletnie sama. I słyszał
ciągły szum prysznica i oczami wyobraźni widział, jak musiała siedzieć w
kabinie i szorować się do czystości, choć pewnie nie mogła doczyścić skóry
nawet, gdy zaczynała się czerwienić i piec... Nie miał odwagi, by jej pomóc.
Nie wiedział, jak to zrobić.
Nie spał całą noc. Przewracał się z boku na bok, próbując
rozwikłać zagadkę, próbując stworzyć jakiś plan... Nie nadążał za tym
wszystkim. Przecież tak niedawno nie chciał jej na oczy widzieć, a potem ją
zobaczył i teraz...
Zwariował na jej punkcie. I niech go piekło pochłonie,
jeśli nie dowie się od niej wszystkiego, by jej pokazać, że istnieją mężczyźni,
którzy jej nie skrzywdzą. I żeby jej pokazać, że istnieją mężczyźni, którzy
chcą od niej czegoś więcej.
I on był tym mężczyzną.
I zaciśnie zęby, bo wiedział, że warto. I zrobi wszystko,
co w jego mocy, by wróciła inna, niż wtedy, gdy tu przyjechała. Nieważne, jak
skończy się to dla niego.
Wstał z łóżka ze zbyt silnym pragnieniem, by ją zobaczyć.
Czuł się z tym nie do końca komfortowo. Musiał kilkukrotnie uświadomić swoją
osobę, że nie może się zachowywać jak zakochany podlotek, bo w końcu nie był
już dzieciakiem, tak? I sprawa wcale nie była taka różowa.
Ale mimo wszystko nie mógł opanować uśmiechu, gdy
schodził na dół.
Którzy zrzedł, gdy tylko dotarły do niego krzyki wprost z
kuchni.
Przełknął głośno ślinę i przyspieszył kroku. I znowu
wszystko zatoczyło krąg. Znowu do niego dotarło co się stało, jeszcze zanim
dotarł do pomieszczenia.
A gdy dotarł, nóż wbił się we framugę dosłownie parę
centymetrów obok jego głowy.
I stracił dobry humor.
Powoli przeniósł wzrok z narzędzia zbrodni, na jego
niedocenionego kata.
Stała tam, otoczona przez Georga, Gustava i Chloe i
drżała. A mimo to, patrzyła na niego z takim zacięciem, że zaczął się
zastanawiać, czy nie odebrała go jako głównego zagrożenia.
Zgrzytnął zębami i wyrwał nóż z framugi.
- Zostawcie ją. - wymruczał, a gdy rudowłosa otwierała
usta, by coś powiedzieć, zmierzył ją lodowatym wzrokiem i natychmiast
odpuściła.
- Bill, ona znowu chce mnie zabić. - pisnął Georg.
- Hagen, nie wkurwiaj mnie i wyjdź stąd, zanim użyję tego
noża nie tylko przeciw niej. - i basista automatycznie wycofał się z kuchni. A
za nim Gustav, ciągnący za sobą Chloe, która wcisnęła mu w wolną rękę
opakowanie. Nie zdążył nawet zapytać, co ma zrobić z tymi tabletkami, gdy ta
pośpieszyła z wytłumaczeniem.
- Jedna. Musi popić wodą. Nie do końca teraz kontaktuje.
- i wyszli.
Ale się wściekł. On ją traktował w taki sposób, a ona
śmiała rzucić w niego nożem!
Pierwszy i ostatni raz, do cholery.
Znowu przeniósł na nią wzrok i zachłysnął się powietrzem,
widząc, że ta rozglądała sie gorączkowo, najwyraźniej w poszukiwaniu kolejnej
ostrej rzeczy.
- Natasza... - zanucił groźnie i gdy zaczął powoli ku
niej postąpywać, ta pisnęła i zaczęła na oślep otwierać wszystkie szuflady. -
Natasza, wiesz, że ze mną nie wolno zadzierać, prawda?...
Był tak sfrustrowany, że nie obchodziło go to, że była
blada jak ściana, że jej klatka unosiła się w nienaturalnie szybkim tempie. Bo
zdawało mu się, że mu ufała!
O nie. On nie będzie grał w taki sposób.
Zmrużył oczy i zanim ona zdążyła trafić w odpowiednią
szufladę, gładko przeskoczył wysepkę i przycisnął ją do lodówki.
- Co ty sobie w ogóle wyobra... - urwał, gdy jej pięść
poszybowała wprost w jego szczękę.
Odskoczył od niej bardziej z szoku, niż od siły uderzenia i
najwyraźniej właśnie ten moment chciała wykorzystać, by uciec.
Puścił nóż i rzucił się za nią w pogoń, przeklinając się
za głupotę, która doprowadziła go do ulokowania uczuć w tej dziewczynie.
I dopadł ją na półpiętrze.
Chwycił jej trzęsące się ciało wystarczająco ciasno, by
nie mogła się od niego uwolnić. I wtedy pierwszy raz usłyszał jej przerażony
krzyk. I serce mu stanęło i rozpadło się na milion kawałków.
- Natasza!... - sapnął, gdy jej pięta wylądowała na jego
piszczeli. Oh, cholera, ile ona miała w sobie siły?! - Natasza, przecież wiesz,
że nie zrobię ci krzywdy! - schwycił ją mocniej, by nie mogła się wyrywać. -
Nie puszczę cię! Nie puszczę cię, do kurwy nędzy, póki się nie uspokoisz! - sam
nie wiedział, dlaczego nagle łzy stanęły w jego oczach. Ale jej krzyk mroził
całe jego ciało. - Nie puszczę cię... - oparł się o ścianę, zanim zdążył
stracić równowagę i pociągnął ją na podłogę. - Nie puszczę cię... - i zamknął
ją szczelnie w swoich ramionach, uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch.
Kątem oka widział Sashę i Chloe, bacznie obserwujące
każde jego poczynanie, ale ani razu nie wkroczyły. A ona nawet ich nie
zauważyła. Walczyła sama ze sobą, aż w końcu dopadło ją zmęczenie. Słyszał jej
głośny, szaleńczy oddech i czuł jej zawrotne pompowanie krwi. Zdecydowanie
musiał o tym więcej poczytać, by nic więcej go nie zaskoczyło. Musiał być
przygotowany na każdą możliwość, by był w stanie jej pomóc.
- Przepraszam. - wydusiła nagle, a on przewrócił oczami,
czując jak dobry humor wraca mu z niebywałą prędkością.
- Powiem ci coś, ty szalona kobieto. Jeśli jeszcze raz
zapomnisz komuś wspomnieć o tym, że nie spałaś w nocy i się nie ogarniesz,
zanim wybuchniesz, to JA wybuchnę i to w znacznie gorszy sposób, niż ty, jasne?
- wypalił, a jej ciało na nowo się spięło i wyszczerzył zęby, czując, że
nadciąga kolejna potyczka słowna.
- Mogłam kurwa trafić tym nożem i byłby święty spokój. -
prychnęła, a on sam nie opanował się i zachichotał, chowając twarz w jej
włosach. O matko. Ależ one pachniały... a może to jej skóra?... - Zero w tobie
zrozumienia, zero w tobie apatii, zero jakichkolwiek... co ty robisz? - urwała,
a jemu zrobiło się gorąco. Szybko przeanalizował sytuację. Może... może...
- Ekhem... - chrząknął, jednak nie odsunął się od niej
ani o milimetr. To była skóra. To zdecydowanie... Czym ona tak pachniała, do
cholery? - Wącham cię. - odparł zgodnie z prawdą.
I nastąpiła głucha cisza, podczas której on z
zadowoleniem powrócił do nowo odkrytej czynności. Co to było?... Przymknął
oczy, by skupić się na każdej oddzielnej nutce.
- Słucham?
Czy ona musiała mu ciągle przerywać? Nie dość, że
pachniała w taki sposób, że mu się autentycznie słabo robiło, to musiała na
dodatek tyle gadać?
- Piżmo... No tak, piżmo oczywiście... - przyciągnął ją z
powrotem, gdy chciała się od niego odsunąć. - Nie przeszkadzaj mi, do cholery.
Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak twoja skóra bosko pachnie... - zatopił
nos w zagłębienie jej szyi i wewnętrznie zachichotał jak dziecko, gdy usłyszał
jej westchnięcie. - Oh... To ta pomarańcza, ta, co nie do końca wygląda jak
pomarańcza... mhmmm... - to zaczynało się robić ponad jego siły. Miał ochotę
zacząć lizać jej skórę, a to stanowczo wybiegało poza plan. Jak to się stało,
że ona jeszcze nie uciekła? Ah no tak. Za mocno ją trzymał.
- Bergamotka. - odparła zduszonym głosem i nagle wielka
gula urosła mu w gardle. Czemu ona tak naturalnie odpowiadała na jego czyny?
Czemu... czemu... O Boże, człowieku, skup się na wąchaniu! Tak, wąchanie to
bezpieczna stacja.
Dowcipne. Dowcipne, doprawdy.
- Fiołek?
- Fiołek.
Puścił ją. Dlaczego nie odchodziła? I dlaczego Sasha nie
reagowała? Oh, cholera. Poszła sobie. Niedobrze. Niedobrze, do diaska. Musiał
to jakoś przerwać, a nie mógł przerwać jej dotykać. O matko! Kiedy on ją znowu
chwycił?!
- Princesse de Monaco?... - O Boże, uspokój się
człowieku! Zrób coś!
- Princesse de Monaco... - i skoczyła na równe nogi, gdy
nie przez taki przypadek musnął ustami jej gładką skórę.
Ty głupi debilu!, zbeształ się w myślach. Jej nie wolno w
taki sposób traktować! - Muszę... Muszę... - ziewnęła przymuszenie. - Muszę się
przespać. Tak. - zniknęła na piętrze, a on przywalił sobie otwartą ręką w
twarz.
- A ja muszę wziąć zimny prysznic... - wymamrotał.
Oż kurwa jego mać! Co to było?! Co to było, do jasnej
cholery?!
I NIE, JA NIE PANIKUJĘ!!
No dobra. Tylko trochę.
No ale czy wy byście nie panikowali, gdyby obiekt
waszych.. emmm... niech będzie 'westchnień' zachowywał się w taki sposób?! O matko,
ja prawie zapomniałam, że on jest gejem! I to wcale nie było zabawne! Ja przez
chwilę myślałam... No nie. Ja chyba zwariowałam. O matko.
Usiadłam na łóżku, próbując na spokojnie ogarnąć
sytuację.
Nie spałam w nocy. Georg mnie znowu wkurwił i... o Maryjo,
Najjaśniejsza Dziewico!...
On mnie uspokoił.
On mnie uspokoił, a to się... to się nie zdarzyło jeszcze
nigdy! Nikomu! Zawsze dostawałam tabletkę uspokakającą! Oż kurwa!...
I... i poczułam na moim barku jego usta, choć na pewno
nie zrobił tego celowo i ja... o matko. Jak ja mam się przy nim zachowywać,
kiedy on na mnie tak działa?!...
Opadłam na poduszki i jęknęłam żałośnie.
On rzucił się na mnie z nożem, do kurwy nędzy... Przestań
go za to kochać...
Ha ha ha, zabawne.
Głupie serce. Następnym razem, po prostu poproszę o inne,
jak wyląduję w szpitalu. Ot co.
Boże, jestem taka głupia... Dlaczegoś mnie taką
stworzył?... Nie, zaraz. Boga nie ma. Hmm... Mamo! Czemuś mnie urodziła?! O
tak! To jest to! To wszystko jej wina! Jak ją zobaczę, to jej wszystko wygarnę!
Nie, zaraz! Wtedy by się dowiedziała, że się zakochałam!
I wtedy by mnie tak długo maltretowała, że by się wydało, że się w geju kocham.
O nie. To poniżej mojej godności, więc już na starcie sobie podziękuję, tak...
Nie ma opcji, bym jej to powiedziała. Nikomu. Nigdy. Prócz Sashy, która
właściwie, jak się tak zastanowić, to ze mnie to wymusiła! AHA! Więc ja wcale
nie jestem winna. Nie chciałam nikomu nic powiedzieć, bo to uwłacza godności,
ale ona to wie i udaje, że nie wie, więc jest wszystko pod kotrolą. No proszę!
Jak się chce, to się ma!
Uśmiechnęłam się radośnie, po wkręceniu sobie kilku mało
przekonywujących faktów i zamknęłam oczy. Teraz to mogę pójść spać.
A zanim kompletnie odpłynęłam, co swoja drogą nie
potrwało długo, zdążyłam zauważyć, że już mnie nie rusza, że ten jego obleśny
kolega się na mnie rzucił.
Zasnęłam w poczuciu bezpieczeństwa z uśmiechem na ustach.
Obudziłam się w przeświadczeniu, że powinnam ograniczyć
kontakty z tym człowiekiem. W sensie... Tak na zdrowy rozum powinnam, nie? No
tak. To gej, a ja go kocham. I chociaż wiem, że on mnie zmienia na lepsze...
kurwa. To się nie klei. W kółko sobie powtarzam raz jedno, raz drugie.
Koniec. Kocham Billa Kaulitza, który jest gejem i NIC na
to nie poradzę. Idź do niego i przyjaźnij się z nim, tak jak on sobie tego
życzy. Skończyłam z tym.
I na dodatek spałam 24 godziny.
Z naburmuszoną miną zeszłam na śniadanie i jakby tego
wszystkiego było mało, szanowny Bill Kaulitz siedział sobie przy blacie ze
swoim uroczym Mephisto i jadł kanapki! Niech to!
Zmrużyłam oczy w kierunku jamnika, który spojrzał na mnie
prawdopodobnie w ten sposób, co ja na niego i wtedy uchwyciłam wzrok głupiego
Billa, którego ryj rozjaśnił się najwyraźniej na mój widok.
Debil.
- Dzień dobry, promyczku! - zaświergotał, a ja
odetchnęłam, spuszczając głowę. - Kawy może?
- Dzień dobry, różowy misiu, sama sobie wezmę. -
uśmiechnęłam się do niego bez jakiejkolwiek radości, przypominając sobie, że
zbyt bliski kontakt może spowodować bardzo niedobre reakcje chemiczne w moim
mózgu.
Obruszył się i ugryzł kanapkę, by zacząć obserwować każdy
mój ruch, z bardzo mlaskającym sposobem żarcia. Deeeebil. Nienawidzę cię, mówię
ci.
- Mephisto, spójrz na nią i powiedz mi, czy ty też
uważasz, że określenie 'różowy miś' to najpiękniejszy epitet, jaki kiedykolwiek
padł z jej ust w moim kierunku?! - i jebłam głową w blat. - Skarbie, bo cię
głowa rozboli i siniaczek będzie. Kto wtedy podmucha rankę?
- Kurwa, czy ty się dobrze czujesz, człowieku? -
spojrzałam na niego, starając się zawrzec w swoim wzroku jak najwięcej litości
dla jego głupoty, ale wtedy zauważyłam, że cieszy jak mysz do sera, więc mój
wzrok zmienił się w morderczy. - Pieprz się.
- A chętnie, tylko nie mam z kim. - uniósł sugestywnie
brwi. - Jakiś kandydat? - i już otwierałam usta, by mu dać w ciry tak, że się
już nigdy więcej nie pozbiera, gdy jego twarz nagle spoważniała. - Musimy
porozmawiać. - oznajmił. - Zjedz śniadanie i pójdziemy do ciebie, bo chcę
wiedzieć wszystko.
- Słucham? - zamrugałam oczami, nie wiedząc, czy dobrze
zrozumiałam jego... rozkaz właściwie. Rozkaz! Po moim trupie!
- Ufasz mi?
Jezu, jak ja nienawidzę takich pytań. To jest... to...
Eh... Co to za zmiana tematu?!
- Tak. - odparłam zrezygnowana.
- Więc pozwól mi cię zrozumieć.
><><><><><><><><><><><
Lubię ten rozdział ^ ^
Pierwszaaaa ! :D Świetne, wiesz, że cię kocham, prawda? :)
OdpowiedzUsuńPisaj, pisaj ! :*
Dobra, to teraz, żeby nie było, dodaję drugi komentarz PO przeczytaniu rozdziału :D
OdpowiedzUsuńkońcówka najlepsza ! ;) to z pieprzeniem się umieściło na mojej zrypanej twarzy taki uśmiech jak ode mnie do Rusków, a uwierz mi, mam do nich daleko xdd
trochę nie ogarniam tego jak Bill uspakajał Nataszę i tego o czym oni wtedy rozmawiali... nie mogłam się jakoś skupić i te nazwy yhm... perfumów? Owoców? nie, nie wiem czego, ale po prostu nie wiem o co chodzi o.O
tak jakoś dziwnie się czuję, ale kocham jak Nat reaguje na głupie teksty hihihi ;D i kocham jak jebie głową w blat :) a tak na marginesie, to przez te jebnięcia, to on jeszcze żyje? Nie rozpierniczyła go jeszcze? No to mocny jest! Pewnie z Castoramy xdd Ale Kaulitzów stać, więc kupią drugi tak na wszelki ;D
Dobra, nie ogarniam tego co piszę, więc już kończę... Czekam na kolejny ! :) (nie pacz na pierwszy komentarz, bo to był sprint, aby być pierwszą xdd)
hahaha, jezu, jaki on jest głupi1! <3 ale ta zmiana nastroju była mega xd nagle taki poważny, huhuhuuu! no ale w brzydkim momencie przerwałaś noooo! ;c Ale kit, pozostaje czekać. I wiesz co? też lubię ten rozdział :D jak każdy inny, no ale mniejsza, ja się po prostu z tobą zgadzam. czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee....!! Nie lubie ciebie no! Ty wredoto jedna! Nie dosyć, ze z oczekiwania wstalam dzis o 5 w nocy i zamiast isc dalej spac to co godzine jak nie czesciej sprawdzalam, czy jest nowy! To jeszcze rozdzial jest megazajebisty jak cholera, az z wrazenia zaslinilam swoje cudne malenstwo, smialam sie jak taki ulom z bazarku z powodu durnych tekstow, to jeszcze do wrzesnia bede musiala czekac na reszte odcinkow! Pierdole, nie lece do anglii. ;D
OdpowiedzUsuńO mateczko..... ten odcinek pobija wszystkie dotychczasowe! Mowie powaznie! Łahahahahaha Bilosz cpal zapach Nataszki xD Chociaz to z tym rozowym misiem oraz blatem jest najlepsze! Uaaaaa.... powazna rozmowa? mwhyhy...nie wytrzymam tyle czasuuuu!! Ide sie powiesic na lampie, a potem wkradne ci sie do Worda i przeczytam cala reszte, by moc spoczac w spokoju xD ;D
Do nastepnego, mam nadzieje szybko opublikowanego (zebym jeszcze zdazyla sie nacieszyc przed wyjazdem xD) (dobra, przynudzam, wiem ;D ale sie nakrecilam z deczka haha xDD)
Zapomnialam jeszcze cos napisac ale nie pamietam ^ ^ No nie wazne. Jak sobie przypomne, to napisze ;D
OdpowiedzUsuńjaki to jest debil tn bill..ale w sumię tosuper... i generalnie ogłaszam iż jest to najlepszy odcinek !
OdpowiedzUsuńa ja właśnie dotarłam. I już pędzę czytać, tylko kawę sobie zrobię bo 3 godziny tylko po imprezie spałam xd
OdpowiedzUsuńAwww jeah! Wiesz, że na co dzień jestem tylko przypałową idiotką ( nie no, może nie wiesz, ale podobno tak jest) która ma w miarę normalnie pod kopułą, ale jak chodzi o pisanie, to mam jakieś masochistyczno-sadystyczne skłonności, za które powinni mnie wziąć do psychiatryka, więc wcale cię nie zdziwi fakt, że jedno zdanie w szczególności i się spodobało. "Gdybym mogła wziąć nóż i rozorać swoje żyły, by to wyszło..." Tak pięknie to ujęłaś, że aż sobie to wyobraziłam tak nie w przenośni, a w rzeczywistości prawie ośliniłam monitor, bo wyobrażenie krwi i takich różnych, to coś, co tygryski lubią najbardziej. I to głupie, ale z tego całego odcinka chyba najbardziej jaram się tym cytatem. Znaczy się cały był świetny oczywiście, jak zawsze ( co się już robi nudne do cholery, bo piszesz z dobrze) ale to moje skłonności, więc się nie obraź, że najbardziej na to zwróciłam uwagę.
OdpowiedzUsuńW ogóle ten cały odcinek mi podchodzi pod jakiś dobry film typu horror, thriller, w szczególności, że rzuciła jeszcze w niego nożem. Lubię to, aż się podnieciłam xd Dobrze, że to nie moje opowiadanie, bo by jeszcze trafiła, ale by była buba. XD
Poza tym jaram się jarajacym się zapachem Nataszki Billem, bo kocham fakt, że oni się oboje na siebie napalają, ale żadne z nich nie zdaje sobie z tego sprawy jak działa na ddrugiego i oboje się ledwo co powstrzymują przed gwałtem xD i kiedy tak czytam sobie"przecież to gej" to mam ochotę równocześnie się śmiać i płakać bo wiem, że to jeszcze trochę potrwa, zanim sobie uświadomią na wzajem swoje uczucia i się zejdą. To dobrze! Ale nie wiem, czy starczy mi cierpliwości XD W szczególności, że Bill tak pedalsko to neij świergota. No co to ma być w ogóle? Robisz to specjalnie! xD Żeby mieli wszyscy kaszę z mózg, czemu ona mu sie podoba, skoro nawet mówi nie jak gej, tylko autentyczny PEDAŁ. I czemu niektórzy/niektóre myślą, że to była tak o drastyczna zmiana nastroju, skoro widać czarno na białym, że wjechał na temat o seksie, to chce wyciągnąć z niej kto ją skrzywdził? On wcale nie zmienia tematów i nastroju jak babcia w ciąży xD! To wszystko jest połączone. I nie wiem, co miałam jeszcze napisać. Chyba, że Sasha jest głupia i jej nie lubię, skoro widzi dobrze, jak Bill się tym wszystkim przejmuje, wie, że Nataszka go kocha i nic z tym nie robi więcej, tylko czeka, aż sie sami zejdą.. Nie lubię jej, niech ona się w końcu z tym Tomem dogada, bo ja wiem, ze to zrobi, tylko kiedy? W którym z tych 9 odcinków to będzie? xD I wąchalam ostatnio to coś, czym pachniała Nataszka, ładne, jest czym się podiecać :3 Chyba tyle. Irytuje mnei fakt ze ja nadal nic nie mam, ie po kawę i się może zbiorę do ppisania. Bo jak czytam twojego bloga, to mi się nagle zachciewa. xd Pisz tam drugą część : *
Osz kurwa jego mać. Powiem szczerze, że zrobiło mi się w pewnym momencie przykro. Znaczy, zachciało mi się płakać... A zachowanie Billa zajebiście mnie poruszyło. Normalnie aż mi serce bardziej zabiło. Ja wiem, ze ostatnio jestem w cudownym stanie, ale mimo wszystko śmiałam się wtedy kiedy śmiać się miałam. Ale jego zachowanie zdecydowanie pobiło wszystko. Był tak zajebiście kochany, ze to się w głowie nie mieści. Ile ja bym za takiego faceta oddała.
OdpowiedzUsuńNieważne. "Różowy miś", "Promyczek".
Okej, jestem w takim stanie psychicznym i fizycznym, ze zdecydowanie mi się to podoba i wcale nie mam ochoty trzasnąć "facepalma". I to jest w tym wszystkim najlepszego.
Bill to dobry facet. Lubię to.
I czekam na kolejny rozdział jak i drugą część.
Buźka.
Wspaniale o to chodziło ;))
OdpowiedzUsuńDobra mój telefon chodzi na pełnych obrotach, bo co chwilę lukam czy nie dodałaś nowego odcinka. Jako, że słyszałam, iż oddałaś laptopa do naprawy ( skurwysyny nie dali ci nowego ) i nie będzie notki przez dwa tygodnie, to chyba muszę wyskoczyć do sklepu po zapas żyletek, lub kupić czekoladę. Jednakże z drugiej strony uważam, iż mam już wystarczająco dużą dupę, a z domu też za specjalnie nie chce mi się wychodzić to nie zrobię nic. Co do odcinka i poprzedniego odcinka; Natasza ma łaskotki w dziwnych miejscach,mimo że ich nie ma, a Bill jest debilnym gejem, gdyż jako gej mógł to załatwić inaczej. Na przykład tak bardzo po gejowsku wziąć ją w tej łazience xD Ten drugi debil, nie pamiętam jak się nazywa, powinien iść się jebnąć w łeb, ale zrobił to ten pierwszy debil, chociaż do tego się przydał -.- Dobra sama się pogubiłam o czym pisałam, więc kurwa zrób coś, żeby Bill się odgejował (xD) i wziął się w końcu za Nataszę. KUniec.
OdpowiedzUsuńjksbdeuyfrdlfbasfkevrvdfvaOLJFDKVFKJVDF niech Bill powie Nataszy, że się w niej zakochał i nie jest gejem. to jest żądanie a nie prośba... TERAZ!
OdpowiedzUsuń