piątek, 16 listopada 2012

Scene XLI

Nie, żebym jakoś szczególnie marudziła, ale nie obraziłabym się, gdyby udało mi się na tyle skupić, żeby napisać kilka rozdziałów na zapas -.-
P.S. Ten dzisiejszy odznacza się wysokim współczynnikiem PWP, choć nie odnosi się do seksu, tylko po prostu... no, nic się nie dzieje XD

><><><><><><><><><><><><

Śniłam wspaniały sen. Śniło mi się, że Bill mnie całował i mówił, że mnie kocha i dryfowałam gdzieś na środku morza pełnego czegoś, czego nigdy nie zaznałam, a co sprawiało, że czułam się wyjątkowo. Brązowe oczy otoczone długimi rzęsami patrzyły na mnie tak, że czułam się chciana i tak, jakby one próbowały wymusić na mnie obietnicę, że na zawsze pozostanę w ich odbiciu.
Uśmiechałam się przez sen, bo nie rozumiałam, dlaczego one myślały, że mogłabym się znajdować gdzie indziej. To była najprostsza czynność, jaką kiedykolwiek wykonywałam i musiałam przyznać, że wykonywałam ją perfekcyjnie.
Byłam otoczona pluszowym odczuciem i obudziłam się, dosłownie szczerząc zęby. Nie do końca wiedziałam, jak mam się w tym rozeznać, bo w końcu jeszcze nigdy sny nie były tak realistycznie i jeszcze NIGDY nie budziłam się z takim wielkim bananem na ryju. No i jeszcze nigdy nie było aż tak realistycznie, by czuć, że ma się coś nie tak z ustami i nigdy...
- O KURWA!
No niech mnie gęś pierdolnie tą swoją girą, która chyba jest płetwą, ale nie jestem pewna! O Boże, o Boże, o Boże, o BOŻE! O MATKO BOSKA, TO SIĘ WYDARZYŁO NAPRAWDĘ!
Zerwałam się z łóżka, by zacząć krążyć po pokoju jak szalona, jakby to miało mi cokolwiek dać. Nieważne, musiałam ogarnąć, musiałam to wszystko ogarnąć, zanim wyjdę na korytarz, gdzie mogę go spotkać i...
- Mamoo... – jęknęłam, łapiąc się za brzuch, w którym stado motylków zaczęło fruwać w wszystkie strony świata. – Ja umrę, gdy wyjdę, ja umrę... – zamrugałam oczami, prawie przywalając sobie w twarz. Nie. Nie możesz znowu go unikać. Po tym, co się wczoraj wydarzyło, muszę stanąć z nim twarzą w twarz i dać mu dowód, że chociaż tego się nie boję.
O Boże, ale w co ja się ubiorę?! Nie mam takich ubrań, jak te co miałam na sobie wczoraj. A jemu się to tak podobało i...
Kucnęłam, łapiąc się za głowę, by chociaż spróbować się uspokoić. Dobra. Pomyślmy na spokojnie i niech to nie potrwa na tyle długo, by wszyscy się zdążyli zejść i żeby on nie musiał się najeść wstydu, albo, żeby nie musiał po mnie przychodzić... kurwa. Uspokój się! Dlaczego nagle chodzą ci po głowie krótkie rękawki i jeszcze krótsze spodenki?! PRZESTAŃ!
Odetchnęłam głęboko i zmieniając kierunek, doczołgałam się do szafy, by wymyślić cokolwiek... normalnego, a przy tym trochę innego, ale nie na tyle, by ktoś zwrócił na to szczególną uwagę... Kurwa! Dlaczego tak bardzo chcę mu się spodobać, kiedy wcześniej nie zwracałam na to uwagi?!
Ale on powiedział, że tylko trzy razy uznał mnie za seksowną, a ja chciałam więcej... O!
Otworzyłam szafę i zaczęłam w niej szperać, przerzucając wieszaki to na prawą, to na lewą stronę w poszukiwaniu spodni i zachichotałam szaleńczo, wyciągając jasne poprzecierane rurki, które dostałam na urodziny od Chloe. Tak, teraz to podłe cholerstwo się przyda! Ale nie omieszkam przypomnieć Rudej, że jej nienawidzę. Boże, muszę iść na zakupy i... Kurwa, zamknij się.
No dobra. Mam już spodnie i jedyne, co w tym momencie potrzebuje, to przetrzepanie mojego arsenału bluzek z długim rękawem w nadziei, że coś znajdę. I nie myślenie o tym, że powinnam nauczyć się, że noszenie krótkiego rękawku nie pokaże innym ludziom, że jestem...
Westchnęłam głęboko i wyciągnęłam białą, niemal prześwitującą bluzkę z szafy, która prawdopodobnie zaliczała się do tych najbardziej obcisłych. Dobra. Zrobiłam co w mojej mocy, by poczuć się bezpiecznie i dobrze we własnym ciele. Resztę pozostawiam w rękach Billa. Albo mu się to spodoba, albo nie. Powinnam się leczyć.
Szczegóły...
Następny problem nastąpił po prysznicu. Spojrzałam w lustro i zaczęłam panikować. Rozpuszczone, czy związane? Makijaż mocny, czy delikatny? Czy teraz każde poranki będą tak wyglądać?... Chyba się zabiję...
Po kolejnych minutach namysłu zostawiłam włosy rozpuszczone, by wyschły, a gumkę założyłam na nadgarstek, by była blisko w razie potrzeby. Podkreśliłam oczy eyelinerem i sfrustrowana własną głupotą, wywędrowałam z pokoju, nie zastanawiając się dłużej nad swoim bezdennie żałosnym zachowaniem.
Muszę nad tym popracować, bo jeśli naprawdę tak ma wyglądać każdy poranek, to ja wolę się nie budzić.
Sternchen dopadła mnie na pierwszym piętrze, chwilowo wyrywając mnie z nerwów i pierwszy raz w życiu wzięłam pod uwagę wzięcie jej na ręce, ale potem pomyślałam o mojej białej bluzce i zgasiłam w sobie ten pomysł natychmiastowo.
- Dobra, ale chociaż cię pogłaszczę. – przewróciłam oczami i pomiziałam ją pod mordką, aż zaczęło nią zarzucać od energicznego merdania ogonkiem. – Przerażasz mnie. I nie chcę zauważać podobieństwa do twojego pana. – potrząsnęłam głową i zeszłam na sam dół, przeciągając się. Oh. A to dowcip. Nikogo jeszcze nie ma, chociaż już jest przed dziewiątą... Kurwa, nie chciałam tego pomyśleć. Boże, czemu ja mam ciągle jakieś seksualne skojarzenia?! Przecież każdy mógł oddzielnie spać, prawda? Nie musieli od razu pakować się do wspólnych łóżek, do cholery. Przestań, przestań!
To wszystko wina tego człowieka, co mnie wczoraj przyparł... Whoah! Znowu motylki! On mnie przyparł do drzwi i miałam jego ręce na swoich pośladkach, osz...!
Otworzyłam szeroko usta, nagle zdając sobie sprawę, że wczoraj zachowywałam się tak, jakbym nigdy nie miała problemów z samą sobą, jakbym nie miała problemów z własnym ciałem. To było dziwne, Bill jakimś cudem brał co chciał, a ja byłam zadowolona z tego tytułu, bo...
“Wiem, że jestem wszystkim, czego potrzebujesz.”
Bo on wiedział dokładnie, gdzie uderzyć.
Skup się na czymś innym. Zrób sobie śniadanie, czy po prostu zaparz kawę, czy zacznij obmyślać plan na jutrzejszy obiad, czy...
Westchnęłam i ruszyłam do szafki, by wyciągnąć  z niej filtr do ekspresu. Najpierw zaparzę kawę, a potem spróbuję zatkać umysł jakimś innym gównem.
To właśnie było we mnie najgorsze – za dużo myślałam. Zamiast dać się ponieść emocjom jak wczoraj, musiałam teraz wszystko analizować, oglądać to z tej strony, to z drugiej, aż mi dym zaczynał wydobywać się uszami. Paranoja. Brakowało tylko tego, żeby znowu sobie coś ubzdurać i spierdolić do pokoju w efektownej ucieczce. Muszę przestać zachowywać się jak dziecko i stanąć twarzą w twarz...
Obce dłonie niespodziewanie spoczęły na moich biodrach i podskoczyłam tak gwałtownie, że o mały włos wylałabym wodę nie do ekspresu, a na szafki. Zadygotałam, gdy poczułam gorące ciało zaraz za sobą i ze zdziwieniem zauważyłam, że w ogóle mi nie przeszkadza, że on dotyka mnie tam, gdzie żaden inny mężczyzna mnie nie dotykał. Co więcej... chciałam więcej.
- Czy tylko ja obudziłem się dzisiaj z przeświadczeniem, że wczorajszy dzień był tylko snem? – usłyszałam jego leniwy głos i zrobiło mi się gorąco przez raptowny skok ciśnienia. Dlaczego nie potrafiłam powiedzieć „nie” tym wszystko eksplorującym dłoniom i czemu one zaczęły się wsuwać pod moją koszulkę?!
- Nie... nie... sądzę... ale... – urwałam, gdy ręce nagle ścisnęły mnie mocniej i w mgnieniu oka zostałam obrócona twarzą do niego, a dzbanek, który wyślizgnął mi się z dłoni, z trzaskiem rozbił się na kafelkach. – Bill...
- Tak, wiem. – mruknął, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę, że niewiele obchodzi go mokra plama i że ktoś mógłby się skaleczyć o szkło. Ale potem mnie pocałował i mnie też przestał interesować dzbanek. I w ogóle wszystko inne.
To musiało być złe. Żadna dobra rzecz nie może ożywiać tak jak obecność tego człowieka w moim życiu. I nigdy w życiu bym się nie spodziewała, że pocałunki mogą być tak cholernie dobre i tak bardzo przyprawiać mnie o drżenie, a nawet dygotanie jak w gorączce! Gdzie się podziała ta lodowata Natasza, kiedy on jest blisko?!
Sapnęłam zaskoczona, gdy nagle znalazłam się na blacie szafek, ale jakimś dziwnym sposobem nie zależało mi szczególnie na tym, by oponować przeciw poczynaniom Billa, tym bardziej, że motylki w brzuchu zaczynały formować falangę, by zaatakować resztę ciała. To było takie dobre, tak dobre, że mogłabym całować go wieczność i jeden dzień dłużej.
Niemal agresywnie przyciągnęłam go do siebie nogami i wsunęłam dłonie w jego miękkie włosy, aż zamruczał zadowolony, co spowodowało drastyczny atak motyli kompletnie wyrwanych spod kontroli, aż mimowolnie jęknęłam głucho w gorące usta Billa.
Boże, który nie istniejesz, po prostu nigdy go ode mnie nie zabieraj, nigdy, nigdy, ni...
- Aaaaa! – no i Boga naprawdę nie ma.
Przerwałam gwałtownie pocałunek, dobitnie odczuwając, jak bardzo moje ciało uwielbiało kontakt z ciałem Kaulitza i odrobinę (niedopowiedzenie!) zamroczona, spojrzałam w stronę wejścia do kuchni, w których – oczywiście! – stał Georg z rozdziawioną paszczą tak szeroko, że chyba Mephisto by się tam z powodzeniem zmieścił i jeszcze zostałoby miejsca na kilka cukierków. Boże, powinnam się jakoś... no... zawstydzić. Boże. Czemu ja nie czuję zawstydzenia, że on nas przyłapał na pocałunku? NO I SIEDZĘ NA SZAFCE! A Bill stoi między moimi nogami! Co jest ze mną nie-halo?!
- Georch... – westchnął... zaraz... czy on jest teraz moim chłopakiem? W sensie jakoś tak bezpośrednio tego nie ustaliliśmy, no ale w końcu wczoraj on mi powiedział, że mnie kocha i tak dalej. No i ja mu powiedziałam to samo, choć o wiele tandetniej, no ale... czy to czyni nas parą? Ja pierdzielę. Czuję się kompletnie pozbawiona świadomości, jak to powinno wyglądać! Ja się w ogóle nie nadaję na czyjąkolwiek dziewczynę! Boże (nie wiem, czemu do ciebie mówię, skoro CIEBIE NIE MA! Żebyś chociaż nie pokazywał tego tak dobitnie! Ale nie, ty musisz na przekór, nie?! Pfff!), czemu to jest takie skomplikowane?... – Nie odstawiaj scen...
Ta, jasne. Georg i nie-odstawianie-scen. Brawo dla tego pana, chyba tak samo jak ja próbuje uwierzyć w Boga, którego nie ma. Też mi coś. Georg i normalna reakcja? Dobre, dobre.
- Ale ja myślałem, że Natasza jest lesbijką!
Przez chwilę gapiliśmy się na niego z szeroko otwartymi oczyma, aż w końcu pierwsza nie wytrzymałam i ryknęłam dzikim śmiechem, nie zdążając zakryć dłońmi usta, opluwając chyba przy tym wszystko dookoła.
- Nie wiem, czemu pytam, ale zaryzykuję... Czy ty sądzisz, że jakakolwiek dziewczyna byłaby w stanie przetrwać z nią w związku?
Wiecie, ja normalnie to bym coś powiedziała, coś co by zasługiwało na miano „logiczne i trzeźwe”, ale mina Georga była tak bezcenna i jego zamysł, że niby ja miałabym lubować się w tej samej płci...
- AHAHAHAHAHAHA! – bezwładnie przywaliłam głową w podejrzanie miękkie ramię Billa, trzymając się rękoma za brzuch, który zaczął mnie boleć od szalonego rechotu na całe gardło. Nie wiem, jak ten człowiek mógł zachować powagę, przy tej świecącej blaskiem wypalonej gwiazdy głupocie wymalowanej na twarzy basisty! Jakby połknął tego Mephisto, co mu do ryjka wskoczył! Ahahaha, o Boże, ja zaraz umrę, ratujcie! Metodą usta-usta, czy coś!
- Ale czy w ogóle ktokolwiek byłby w stanie z nią wytrzymać? Przecież ona ma zadatki na mordercę!...
A teraz powinnam się oburzyć. ALE JEGO MINA CIĄGLE POWALAŁA NA ZIEMIĘ! I jeszcze tak marszczył czoło, że jego oczy były wielkości ziarenek kawy! O Boże, lekarza! Lekarza!
- Georg, nie obrażaj mojej dziewczyny, bo ci zrobię z twarzy karmę dla psów. Tę z dodatkiem wieprzowiny.
- BŁAHAHAHAHAA, DOBREEE! – moja przepona nie miała już siły, ale ja ciągle nie mogłam przestać się śmiać. O Boże, co jest?! Co mi się stało?! – Pomocy, ja tu umieram!... – wystękałam i Georg najwyraźniej postanowił się mną przejąć, bo spytał:
- Co jej?
Nie miałam już energii, by wywołać z siebie głupawy rechot, jaki kreował się pod moją czaszką, więc bardziej sapałam, niż śmiałam się. Zamoczyłam łzami ramię Billa i gdyby nie to, że co jakiś czas przełykałam ślinę pomiędzy salwami śmiechu, pewnie by jeszcze ociekał „płynną substancją z jamy ustnej”. O Boże, umieram. Tym razem już tak poważniej, niż kilka chwil temu.
- Georg. Jesteś nieoczytany i niewypraktykowany przez życie. – ocenił surowo Bill, choć miałam wrażenie, że on też zaraz zacznie się śmiać. Ja musiałam zamknąć oczy, by nie widzieć mojego kochanego basisty, bo inaczej pewnie bym się dosłownie zlała ze śmiechu. Ahahaha! Jego mina była bezcenna! No i znowu zaczęłam rżeć jak głupia. Suuper. Przygotujcie mi godny pogrzeb! Natasza Schulmann umarła w momencie ujrzenia miny Georga L. – Nie wiedziałeś, że całowanie się uwalnia endorfiny? No to już widzisz. Pierwsza życiowa lekcja za tobą, więc przestań robić tę swoją minę głębokiej penetracji umysłowej, bo mi ją zabijesz, a ja jeszcze nie zdążyłem się nacieszyć faktem, że mam dziewczynę, dziękuję bardzo, idź sobie. Akysz!
I najpierw parsknęłam długo i namiętnie, a potem...
- AHAHAHAHHAHA!
- Coś czuję, że w tym domu już nie będzie spokoju... – wymruczał Geo i pomiędzy moim „ha” i „haha” usłyszałam szuranie kapci, świadczące o tym, że właściciel laczek odszedł w siną dal. Mamooo...
Moja głowa nagle została podniesiona przez dwie miłe dłonie i zaszklone oczy skrzyżowały się z rozbawionymi brązowymi oczami.
- Rozpłakałaś się, biedaczko. – wyszczerzył do mnie zęby, ścierając kciukami łzy z moich policzków, a ja jęknęłam głośno i żałośnie, znowu wydając z siebie zmęczony śmiech. Moje przepona odmawia posłuszeństwa. Jeszcze kilka „haha” i będzie po mnie!... – Wiesz, że to pierwszy raz, kiedy jesteś przy mnie aż tak...
- Szczęśliwa? – podsunęłam usłużnie, a on uśmiechnął się do mnie szeroko i odechciało mi się śmiać ze względu na jakieś dziwne turbulencje w żołądku. On wyglądał na... zadowolonego? Co za dziwna emocja akurat w takim momencie? Powinien się brechtać, czy coś, a nie, że jest „zadowolony”. Dziwak. Głupi dziwak.
- Chodź na dwór. – złapał mnie za rękę i serce skoczyło mi do gardła. Ześlizgnęłam się z blatu i pozwoliłam się pociągnąć przez tego głupka, przez którego moje jestestwo było rozstrojone jak długo nieużywana gitara. Kurde, jego dłoń była taka miła w dotyku, no... Czy ja będę się do niego ślinić dłużej, niż kilka kolejnych dni? Bo jeśli tak, to... to niefajnie. Umrę wcześniej, niż powinnam i to wszystko przez zawał. Super.  Czy związki mogą zabijać? Bo ja się z tym jeszcze nie spotkałam. Może za mało książek przeczytałam... Powinnam chyba to nadrobić. Kurde. Czemu Sternchen za nami łazi... osz w dupę! Mephisto! Czy on mnie zje za to, że Bill powiedział, że jestem jego dziewczyną?! Aaa! Powiedział, że jestem jego dziewczyną! Boże, to on jest moim chłopakiem?! O Boże! Zemdleję! – Chcę sprawić, żebyś czuła się przy mnie bezpiecznie i wygodnie, żebyś mówiła mi  wszystkim, czego się boisz, albo co cię denerwuje. – powiedział i zaciągnąwszy mnie w róg domu, gdzie zawsze palił, spojrzał na mnie znacząco. – Chcę, żebyś zrozumiała, że bycie w związku nie ma nic wspólnego ze skrępowaniem, w porządku?
No dobra. Szykuje się nasza pierwsza poważniejsza rozmowa najwyraźniej. Nie lubię poważnych rozmów. Wcale i w ogóle.
- Czyli masz na myśli, że jeśli w tym momencie chcę cię przytulić, to mam to zrobić bez żadnego pytania? – uśmiechnęłam się głupkowato, a on spojrzał na mnie spod uniesionych brwi. No co? Mówiłam, że nie lubię poważnych konwersacji. Wolę, kiedy się zaciesza jak idiota, nie? Poza tym czy ktokolwiek kiedykolwiek widział mnie pytającą o takie rzeczy? No nie wydaje mi się. Tak więc to jakiś postęp, prawda? No.
- Jesteś całkowicie zdegradowana, Natasza. – westchnął i przyciągnął mnie do siebie, aż wkleiłam się szczęśliwie w jego ciepłą klatkę piersiową. Hehe, no co? Czuję się z tym dziwnie, ale mam pokrętne wrażenie, że przyzwyczajam się do tego szybciej, niż by człowiek przypuszczał. I tak, wiem, że jestem zdegradowana, nie musisz mi tego mówić. Właśnie dlatego nie będzie tak kolorowo jak dzisiaj i wczoraj. Ot co. – Po prostu...
- Nie jestem jak twoi wszyscy ex. – zmarszczyłam czoło, wdychając jego perfumy. – Ex dziewczyny i ex chłopaki? Ile tego było przede mną? – wytrzeszczyłam gały, gdy zdałam sobie sprawę, że powiedziałam to na głos. Fuck! Co we mnie wstąpiło?! To te pieprzone hormony szczęścia! Zło! Przyprawia o kolosalne wpadki! Niech mnie trzaśnie coś! Co ja dzisiaj odpierdzielam?!
- Jeśli masz na myśli stałe związki to nie aż tak dużo, jakby ci się mogło wydawać. – odparł beztrosko, jakbym zapytała o pogodę, a nie o arsenał moich poprzedniczek/poprzedników. Kurwa, w co ja się wpakowałam? Zaraz mnie tak zgasi, że już nie zabłysnę dzisiejszego dnia ani na chwilę. – W stałym związku byłem tylko trzy razy... Bo jeśli pytasz o... – odchrząknął prawie nerwowo, więc podniosłam głowę, by na niego spojrzeć. Osz w pytę. Co on się tak dziwnie patrzy? – O inne takie... to nie pamiętam. – wydukał, odwracając wzrok, a ja poczułam, jak zaczyna mi się robić gorąco, co wcale nie było związane z tym, że byłam w Kalifornii, gdzie z reguły było dość ciepło. Fuck, super! Ja tu taka kompletnie nieznająca się na rzeczy, a on Casanova od siedmiu boleści?! I że ja miałabym... takiemu, co to wie wszystko i jeszcze więcej... kurwa. Kurwa. Nie. Podoba. Mi. Się. To. Wcale. A. Wcale. 
Dobra, kij z tym, idę się zabić.
- To mam mówić wszystko, co myślę, tak? – no niech mnie przykują do pala i wrzucą do oceanu, co ja taka gadatliwa dzisiaj?! Czy pasta do zębów miała w sobie jakiś narkotyk, czy to żel pod prysznic?! – To fajnie, bo właśnie sobie pomyślałam, że jeśli myślisz, że kiedykolwiek... no wiesz... to po moim trupie. – zgasłam. Ja wam mówię, że zgasłam tragicznie. I nie rozumiem, dlaczego on patrzy się na mnie jak na jakąś nienormalną! Czy to co powiedziałam miało w sobie logiki, czy co? Ja ją widziałam wystarczająco wyraźnie. Ugh, czemu ja w ogóle poruszyłam ten temat? Teraz jestem zburaczała i on się gapi na mnie znowu jak na słodką idiotkę... a przynajmniej tak, jakbym była pluszowym jednorożcem. Tak czy siak mi się to nie podobało.
Nagle oddech ugrzązł mi w gardle, gdy Bill niespodziewanie chwycił dłonią mój podbródek i wnętrzności związały mi się w wesoły supełek powiewający na wietrze.
- A ja myślałem... – zaczął niskim głosem, przez co przeszły przeze mnie gwałtowne dreszcze. Czy ja już mówiłam, że jego głos powinien zostać zmontowany na jakiś inny, żeby mnie nie przyprawiał o takie ekscesy? Nie? No to mówię właśnie teraz. – A ja myślałem, że to lepiej, kiedy dokładnie wiem, co zrobić, żebyś krzyczała w ekstazie. – łoooo ja pierdolę. On powiedział jakieś zakazane słowa w moim kierunku, a mi zrobiło się słabo! Pomocy, lekarza znowu! Ja tu niechybnie padnę na zawał jak nic! Czemu on się tak zachowuje?!... – Wiem, gdzie dotknąć, gdzie nacisnąć i co powiedzieć... – sapnęłam z nowego wrażenia, gdy jego język powędrował do mojego ucha. C-c-coo on... – Gdzie użyć języka, gdzie palców, a gdzie czegoś innego... – supeł zacisnął się boleśnie, aż mimowolnie rozchyliłam usta. To się nie dzieje naprawdę. On nie mówi mi takich rzeczy właśnie teraz. On nie przyciąga mnie do siebie bliżej i zdecydowanie jego wargi NIE lądują na wgłębieniu mojej szyi. I ja wcale NIE jęknęłam głośno! – Kiedy przybliżyć cię do celu w szybkim czasie, a kiedy torturować cię bez zbędnego pośpiechu, tak właśnie. – spojrzał na mnie znacząco, kiedy ja zaczęłam gubić się w zalewających mnie emocjach. Niech to szlag, dlaczego on... – Obiecuję ci, że ci się to spodoba. – i już się pochylał, by mnie pocałować, gdy nagle:
- Aaaa, znowu!
- Ah, tutaj jesteście!
- O Boże, nie wierzę w to co widzę!
- Aaaa!
- Georg, przestań, kurwa, wrzeszczeć mi wprost do ucha!

 ><><><><><><><><><><

PWP jak nic XD Tylko, że bez seksu :D 

5 komentarzy:

  1. Ja chyba nie do końca wiem co napisać. Co miałam napisać już napisałam. Wiesz, że to sprawia, ze będziesz musiała pisać kolejnego one-shot'a. I na pewno to zrobisz (masz to jak w banku. I umarłam. Rechotałam się jak głupia, a to zapewne przez laczki.
    I nie wiem co mam Ci jeszcze napisać, bo ja wiem, ze Ty wiesz co ja sądzę. A poza tym nie jestem dobra w pisaniu komentarzy - czy ja się naprawdę do tego przyznałam? Mój Boże.
    I czemu wydaje mi się to, ze pisze w tym momencie tak trochę jak Ty? Ożesz w mordę. I don't like it. Chyba.
    Nieważne. Kocham Cię i wypad pisać dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam już,że jakieś małe porno będzie ale trudno,czekanie wzmaga pragnienie;p Uhh,ja chce juuuż! <3
    Ostatni odcinek i ten (zwłaszcza te takie uhhh! fragmenty;P) są zaazazazazazazazazajemadafakabiście osom.
    Psychofanka. :**

    OdpowiedzUsuń
  3. He ehehehehehehe buhahahahahahahahahahahaha ! xD
    Dzisiaj jest chyba jakis dzien pod tytulem '' jak kurwa zabic smoka bez broni palnej czy trucizny'' xD
    Zabilas mi mozg po raz drugi. Rano kumpela zdjeciami, tyrozdzialem ;D Ryje sie jak zjebos na tasmie przy produkcji zelek xD Żorżeta i jego ''zlote mysli'' mnie rozbily, a jeszcze bardziej desperacka akcja '' CO JA KURWA ZALOZE?!'' ah, ah... jemu to i w worze po pyrach by sie podobala, conie ukrywam, ze bardziej wzieloby go jakas skapa bielizna xD ha! erekcja w 10 sekund gotowa od zobaczenia tylka Nataszy ;D Oj, to by musiala sie zamykac za drzwiami od sejfuu przed jego zboczenstwem ;D
    btw jaram sie rozdzialem jak cholera *.* jest mega-prze-zajebisty-kuuurwaaa ;D Och. Jestem zboczona ;x
    ALE KTO NIE JEST JESLI CZYTA O TEJ DWOJCE?! xD No bo ej, wiadomo, ze ci dwoje nie sa normalni nie? No. Wiec niz nie jest z nimi normalne. Nawet czytelnik ;D -> w szczegolnosci ja xDDDD <- to tak na marginesie, zeby nie bylo ;D
    To ide po kanapeczki ;D Do nastepnej notki ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. buhahahahahahahaha :D nie no ubawiłam się nimi :D brawo brawo

    OdpowiedzUsuń
  5. Padłam:D Mistrzowsko budujesz napięcie:) i te dialogi, takie przemyślane, takie realne nie wydumane.

    OdpowiedzUsuń

Pamiętajcie, by skopiować treść komentarza, by potem nie wyszło, że Wam czegoś nie dodało i całość przez przypadek poszła się jebać! ^ ^
P.S. Łahaha! Zdaje się, że nie trzeba cenzurować, więc możecie jechać po całości! :D:D:D