Nie, żebym jakoś szczególnie marudziła, ale nie obraziłabym się, gdyby udało mi się na tyle skupić, żeby napisać kilka rozdziałów na zapas -.-
P.S. Ten dzisiejszy odznacza się wysokim współczynnikiem PWP, choć nie odnosi się do seksu, tylko po prostu... no, nic się nie dzieje XD
><><><><><><><><><><><><
Śniłam
wspaniały sen. Śniło mi się, że Bill mnie całował i mówił, że mnie kocha i
dryfowałam gdzieś na środku morza pełnego czegoś, czego nigdy nie zaznałam, a
co sprawiało, że czułam się wyjątkowo. Brązowe oczy otoczone długimi rzęsami
patrzyły na mnie tak, że czułam się chciana i tak, jakby one próbowały wymusić
na mnie obietnicę, że na zawsze pozostanę w ich odbiciu.
Uśmiechałam
się przez sen, bo nie rozumiałam, dlaczego one myślały, że mogłabym się
znajdować gdzie indziej. To była najprostsza czynność, jaką kiedykolwiek wykonywałam i musiałam przyznać, że wykonywałam ją perfekcyjnie.
Byłam otoczona
pluszowym odczuciem i obudziłam się, dosłownie szczerząc zęby. Nie do końca wiedziałam, jak mam się w tym rozeznać, bo w końcu jeszcze nigdy sny nie były
tak realistycznie i jeszcze NIGDY nie budziłam się z takim wielkim bananem na
ryju. No i jeszcze nigdy nie było aż tak realistycznie, by czuć,
że ma się coś nie tak z ustami i nigdy...
- O KURWA!
No niech mnie
gęś pierdolnie tą swoją girą, która chyba jest płetwą, ale nie jestem pewna! O
Boże, o Boże, o Boże, o BOŻE! O MATKO BOSKA, TO SIĘ WYDARZYŁO NAPRAWDĘ!
Zerwałam się z
łóżka, by zacząć krążyć po pokoju jak szalona, jakby to miało mi cokolwiek dać.
Nieważne, musiałam ogarnąć, musiałam to wszystko ogarnąć, zanim wyjdę na
korytarz, gdzie mogę go spotkać i...
- Mamoo... –
jęknęłam, łapiąc się za brzuch, w którym stado motylków zaczęło fruwać w
wszystkie strony świata. – Ja umrę, gdy wyjdę, ja umrę... – zamrugałam oczami,
prawie przywalając sobie w twarz. Nie. Nie możesz znowu go unikać. Po tym, co
się wczoraj wydarzyło, muszę stanąć z nim twarzą w twarz i dać mu dowód, że
chociaż tego się nie boję.
O Boże, ale w
co ja się ubiorę?! Nie mam takich ubrań, jak te co miałam na sobie wczoraj. A
jemu się to tak podobało i...
Kucnęłam,
łapiąc się za głowę, by chociaż spróbować się uspokoić. Dobra. Pomyślmy na
spokojnie i niech to nie potrwa na tyle długo, by wszyscy się zdążyli zejść i
żeby on nie musiał się najeść wstydu, albo, żeby nie musiał po mnie przychodzić...
kurwa. Uspokój się! Dlaczego nagle chodzą ci po głowie krótkie rękawki i
jeszcze krótsze spodenki?! PRZESTAŃ!
Odetchnęłam
głęboko i zmieniając kierunek, doczołgałam się do szafy, by wymyślić
cokolwiek... normalnego, a przy tym trochę innego, ale nie na tyle, by ktoś
zwrócił na to szczególną uwagę... Kurwa! Dlaczego tak bardzo chcę mu się
spodobać, kiedy wcześniej nie zwracałam na to uwagi?!
Ale on
powiedział, że tylko trzy razy uznał mnie za seksowną, a ja chciałam więcej...
O!
Otworzyłam
szafę i zaczęłam w niej szperać, przerzucając wieszaki to na prawą, to na lewą
stronę w poszukiwaniu spodni i zachichotałam szaleńczo, wyciągając jasne
poprzecierane rurki, które dostałam na urodziny od Chloe. Tak, teraz to podłe
cholerstwo się przyda! Ale nie omieszkam przypomnieć Rudej, że jej nienawidzę.
Boże, muszę iść na zakupy i... Kurwa, zamknij się.
No dobra. Mam
już spodnie i jedyne, co w tym momencie potrzebuje, to przetrzepanie mojego
arsenału bluzek z długim rękawem w nadziei, że coś znajdę. I nie myślenie o
tym, że powinnam nauczyć się, że noszenie krótkiego rękawku nie pokaże innym
ludziom, że jestem...
Westchnęłam
głęboko i wyciągnęłam białą, niemal prześwitującą bluzkę z szafy, która
prawdopodobnie zaliczała się do tych najbardziej obcisłych. Dobra. Zrobiłam co
w mojej mocy, by poczuć się bezpiecznie i dobrze we własnym ciele. Resztę
pozostawiam w rękach Billa. Albo mu się to spodoba, albo nie. Powinnam się
leczyć.
Szczegóły...
Następny
problem nastąpił po prysznicu. Spojrzałam w lustro i zaczęłam panikować.
Rozpuszczone, czy związane? Makijaż mocny, czy delikatny? Czy teraz każde
poranki będą tak wyglądać?... Chyba się zabiję...
Po kolejnych
minutach namysłu zostawiłam włosy rozpuszczone, by wyschły, a gumkę założyłam
na nadgarstek, by była blisko w razie potrzeby. Podkreśliłam oczy eyelinerem i
sfrustrowana własną głupotą, wywędrowałam z pokoju, nie zastanawiając się
dłużej nad swoim bezdennie żałosnym zachowaniem.
Muszę nad tym
popracować, bo jeśli naprawdę tak ma wyglądać każdy poranek, to ja wolę się nie
budzić.
Sternchen
dopadła mnie na pierwszym piętrze, chwilowo wyrywając mnie z nerwów i pierwszy
raz w życiu wzięłam pod uwagę wzięcie jej na ręce, ale potem pomyślałam o mojej
białej bluzce i zgasiłam w sobie ten pomysł natychmiastowo.
- Dobra, ale
chociaż cię pogłaszczę. – przewróciłam oczami i pomiziałam ją pod mordką, aż
zaczęło nią zarzucać od energicznego merdania ogonkiem. – Przerażasz mnie. I
nie chcę zauważać podobieństwa do twojego pana. – potrząsnęłam głową i zeszłam
na sam dół, przeciągając się. Oh. A to dowcip. Nikogo jeszcze nie ma, chociaż
już jest przed dziewiątą... Kurwa, nie chciałam tego pomyśleć. Boże, czemu ja
mam ciągle jakieś seksualne skojarzenia?! Przecież każdy mógł oddzielnie spać,
prawda? Nie musieli od razu pakować się do wspólnych łóżek, do cholery.
Przestań, przestań!
To wszystko
wina tego człowieka, co mnie wczoraj przyparł... Whoah! Znowu motylki! On mnie
przyparł do drzwi i miałam jego ręce na swoich pośladkach, osz...!
Otworzyłam
szeroko usta, nagle zdając sobie sprawę, że wczoraj zachowywałam się tak,
jakbym nigdy nie miała problemów z samą sobą, jakbym nie miała problemów z
własnym ciałem. To było dziwne, Bill jakimś cudem brał co chciał, a ja byłam
zadowolona z tego tytułu, bo...
“Wiem, że jestem wszystkim, czego potrzebujesz.”
Bo on wiedział
dokładnie, gdzie uderzyć.
Skup się na
czymś innym. Zrób sobie śniadanie, czy po prostu zaparz kawę, czy zacznij
obmyślać plan na jutrzejszy obiad, czy...
Westchnęłam i
ruszyłam do szafki, by wyciągnąć z niej
filtr do ekspresu. Najpierw zaparzę kawę, a potem spróbuję zatkać umysł jakimś
innym gównem.
To właśnie
było we mnie najgorsze – za dużo myślałam. Zamiast dać się ponieść emocjom jak
wczoraj, musiałam teraz wszystko analizować, oglądać to z tej strony, to z
drugiej, aż mi dym zaczynał wydobywać się uszami. Paranoja. Brakowało tylko
tego, żeby znowu sobie coś ubzdurać i spierdolić do pokoju w efektownej
ucieczce. Muszę przestać zachowywać się jak dziecko i stanąć twarzą w twarz...
Obce dłonie
niespodziewanie spoczęły na moich biodrach i podskoczyłam tak gwałtownie, że o
mały włos wylałabym wodę nie do ekspresu, a na szafki. Zadygotałam, gdy
poczułam gorące ciało zaraz za sobą i ze zdziwieniem zauważyłam, że w ogóle mi
nie przeszkadza, że on dotyka mnie tam, gdzie żaden inny mężczyzna mnie nie
dotykał. Co więcej... chciałam więcej.
- Czy tylko ja
obudziłem się dzisiaj z przeświadczeniem, że wczorajszy dzień był tylko snem? –
usłyszałam jego leniwy głos i zrobiło mi się gorąco przez raptowny skok
ciśnienia. Dlaczego nie potrafiłam powiedzieć „nie” tym wszystko eksplorującym
dłoniom i czemu one zaczęły się wsuwać pod moją koszulkę?!
- Nie...
nie... sądzę... ale... – urwałam, gdy ręce nagle ścisnęły mnie mocniej i w
mgnieniu oka zostałam obrócona twarzą do niego, a dzbanek, który wyślizgnął mi
się z dłoni, z trzaskiem rozbił się na kafelkach. – Bill...
- Tak, wiem. –
mruknął, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę, że niewiele obchodzi go mokra
plama i że ktoś mógłby się skaleczyć o szkło. Ale potem mnie pocałował i mnie
też przestał interesować dzbanek. I w ogóle wszystko inne.
To musiało być
złe. Żadna dobra rzecz nie może ożywiać tak jak obecność tego człowieka w moim
życiu. I nigdy w życiu bym się nie spodziewała, że pocałunki mogą być tak
cholernie dobre i tak bardzo przyprawiać mnie o drżenie, a nawet dygotanie jak
w gorączce! Gdzie się podziała ta lodowata Natasza, kiedy on jest blisko?!
Sapnęłam
zaskoczona, gdy nagle znalazłam się na blacie szafek, ale jakimś dziwnym
sposobem nie zależało mi szczególnie na tym, by oponować przeciw poczynaniom
Billa, tym bardziej, że motylki w brzuchu zaczynały formować falangę, by
zaatakować resztę ciała. To było takie dobre, tak dobre, że mogłabym całować go
wieczność i jeden dzień dłużej.
Niemal
agresywnie przyciągnęłam go do siebie nogami i wsunęłam dłonie w jego miękkie
włosy, aż zamruczał zadowolony, co spowodowało drastyczny atak motyli
kompletnie wyrwanych spod kontroli, aż mimowolnie jęknęłam głucho w gorące usta
Billa.
Boże, który
nie istniejesz, po prostu nigdy go ode mnie nie zabieraj, nigdy, nigdy, ni...
- Aaaaa! – no
i Boga naprawdę nie ma.
Przerwałam
gwałtownie pocałunek, dobitnie odczuwając, jak bardzo moje ciało uwielbiało
kontakt z ciałem Kaulitza i odrobinę (niedopowiedzenie!) zamroczona, spojrzałam
w stronę wejścia do kuchni, w których – oczywiście! – stał Georg z rozdziawioną
paszczą tak szeroko, że chyba Mephisto by się tam z powodzeniem zmieścił i
jeszcze zostałoby miejsca na kilka cukierków. Boże, powinnam się jakoś... no...
zawstydzić. Boże. Czemu ja nie czuję zawstydzenia, że on nas przyłapał na
pocałunku? NO I SIEDZĘ NA SZAFCE! A Bill stoi między moimi nogami! Co jest ze
mną nie-halo?!
- Georch... –
westchnął... zaraz... czy on jest teraz moim chłopakiem? W sensie jakoś tak
bezpośrednio tego nie ustaliliśmy, no ale w końcu wczoraj on mi powiedział, że
mnie kocha i tak dalej. No i ja mu powiedziałam to samo, choć o wiele
tandetniej, no ale... czy to czyni nas parą? Ja pierdzielę. Czuję się
kompletnie pozbawiona świadomości, jak to powinno wyglądać! Ja się w ogóle nie nadaję na czyjąkolwiek dziewczynę! Boże (nie wiem, czemu do ciebie mówię, skoro CIEBIE
NIE MA! Żebyś chociaż nie pokazywał tego tak dobitnie! Ale nie, ty musisz na
przekór, nie?! Pfff!), czemu to jest takie skomplikowane?... – Nie odstawiaj
scen...
Ta, jasne.
Georg i nie-odstawianie-scen. Brawo dla tego pana, chyba tak samo jak ja
próbuje uwierzyć w Boga, którego nie ma. Też mi coś. Georg i normalna reakcja?
Dobre, dobre.
- Ale ja
myślałem, że Natasza jest lesbijką!
Przez chwilę
gapiliśmy się na niego z szeroko otwartymi oczyma, aż w końcu pierwsza nie
wytrzymałam i ryknęłam dzikim śmiechem, nie zdążając zakryć dłońmi usta,
opluwając chyba przy tym wszystko dookoła.
- Nie wiem,
czemu pytam, ale zaryzykuję... Czy ty sądzisz, że jakakolwiek dziewczyna byłaby
w stanie przetrwać z nią w związku?
Wiecie, ja
normalnie to bym coś powiedziała, coś co by zasługiwało na miano „logiczne i
trzeźwe”, ale mina Georga była tak bezcenna i jego zamysł, że niby ja miałabym
lubować się w tej samej płci...
-
AHAHAHAHAHAHA! – bezwładnie przywaliłam głową w podejrzanie miękkie ramię
Billa, trzymając się rękoma za brzuch, który zaczął mnie boleć od szalonego
rechotu na całe gardło. Nie wiem, jak ten człowiek mógł zachować powagę, przy
tej świecącej blaskiem wypalonej gwiazdy głupocie wymalowanej na twarzy
basisty! Jakby połknął tego Mephisto, co mu do ryjka wskoczył! Ahahaha, o Boże,
ja zaraz umrę, ratujcie! Metodą usta-usta, czy coś!
- Ale czy w
ogóle ktokolwiek byłby w stanie z nią wytrzymać? Przecież ona ma zadatki na
mordercę!...
A teraz
powinnam się oburzyć. ALE JEGO MINA CIĄGLE POWALAŁA NA ZIEMIĘ! I jeszcze tak
marszczył czoło, że jego oczy były wielkości ziarenek kawy! O Boże, lekarza!
Lekarza!
- Georg, nie
obrażaj mojej dziewczyny, bo ci zrobię z twarzy karmę dla psów. Tę z dodatkiem
wieprzowiny.
-
BŁAHAHAHAHAA, DOBREEE! – moja przepona nie miała już siły, ale ja ciągle nie
mogłam przestać się śmiać. O Boże, co jest?! Co mi się stało?! – Pomocy, ja tu
umieram!... – wystękałam i Georg najwyraźniej postanowił się mną przejąć, bo
spytał:
- Co jej?
Nie miałam już
energii, by wywołać z siebie głupawy rechot, jaki kreował się pod moją czaszką,
więc bardziej sapałam, niż śmiałam się. Zamoczyłam łzami ramię Billa i gdyby
nie to, że co jakiś czas przełykałam ślinę pomiędzy salwami śmiechu, pewnie by jeszcze ociekał „płynną substancją z jamy ustnej”. O Boże, umieram. Tym razem
już tak poważniej, niż kilka chwil temu.
- Georg.
Jesteś nieoczytany i niewypraktykowany przez życie. – ocenił surowo Bill, choć
miałam wrażenie, że on też zaraz zacznie się śmiać. Ja musiałam zamknąć oczy,
by nie widzieć mojego kochanego basisty, bo inaczej pewnie bym się dosłownie
zlała ze śmiechu. Ahahaha! Jego mina była bezcenna! No i znowu zaczęłam rżeć
jak głupia. Suuper. Przygotujcie mi godny pogrzeb! Natasza Schulmann umarła w
momencie ujrzenia miny Georga L. – Nie wiedziałeś, że całowanie się uwalnia endorfiny?
No to już widzisz. Pierwsza życiowa lekcja za tobą, więc przestań robić tę
swoją minę głębokiej penetracji umysłowej, bo mi ją zabijesz, a ja jeszcze nie
zdążyłem się nacieszyć faktem, że mam dziewczynę, dziękuję bardzo, idź sobie. Akysz!
I najpierw
parsknęłam długo i namiętnie, a potem...
-
AHAHAHAHHAHA!
- Coś czuję,
że w tym domu już nie będzie spokoju... – wymruczał Geo i pomiędzy moim „ha” i „haha”
usłyszałam szuranie kapci, świadczące o tym, że właściciel laczek odszedł w
siną dal. Mamooo...
Moja głowa
nagle została podniesiona przez dwie miłe dłonie i zaszklone oczy skrzyżowały
się z rozbawionymi brązowymi oczami.
- Rozpłakałaś
się, biedaczko. – wyszczerzył do mnie zęby, ścierając kciukami łzy z moich policzków, a ja jęknęłam głośno i żałośnie,
znowu wydając z siebie zmęczony śmiech. Moje przepona odmawia posłuszeństwa.
Jeszcze kilka „haha” i będzie po mnie!... – Wiesz, że to pierwszy raz, kiedy
jesteś przy mnie aż tak...
- Szczęśliwa? –
podsunęłam usłużnie, a on uśmiechnął się do mnie szeroko i odechciało mi się
śmiać ze względu na jakieś dziwne turbulencje w żołądku. On wyglądał na...
zadowolonego? Co za dziwna emocja akurat w takim momencie? Powinien się
brechtać, czy coś, a nie, że jest „zadowolony”. Dziwak. Głupi dziwak.
- Chodź na
dwór. – złapał mnie za rękę i serce skoczyło mi do gardła. Ześlizgnęłam się z
blatu i pozwoliłam się pociągnąć przez tego głupka, przez którego moje
jestestwo było rozstrojone jak długo nieużywana gitara. Kurde, jego dłoń była
taka miła w dotyku, no... Czy ja będę się do niego ślinić dłużej, niż kilka
kolejnych dni? Bo jeśli tak, to... to niefajnie. Umrę wcześniej, niż powinnam i
to wszystko przez zawał. Super. Czy
związki mogą zabijać? Bo ja się z tym jeszcze nie spotkałam. Może za mało
książek przeczytałam... Powinnam chyba to nadrobić. Kurde. Czemu Sternchen za
nami łazi... osz w dupę! Mephisto! Czy on mnie zje za to, że Bill powiedział,
że jestem jego dziewczyną?! Aaa! Powiedział, że jestem jego dziewczyną! Boże,
to on jest moim chłopakiem?! O Boże! Zemdleję! – Chcę sprawić, żebyś czuła się
przy mnie bezpiecznie i wygodnie, żebyś mówiła mi wszystkim, czego się boisz, albo co cię
denerwuje. – powiedział i zaciągnąwszy mnie w róg domu, gdzie zawsze palił,
spojrzał na mnie znacząco. – Chcę, żebyś zrozumiała, że bycie w związku nie ma
nic wspólnego ze skrępowaniem, w porządku?
No dobra. Szykuje się nasza pierwsza poważniejsza rozmowa najwyraźniej. Nie lubię
poważnych rozmów. Wcale i w ogóle.
- Czyli masz
na myśli, że jeśli w tym momencie chcę cię przytulić, to mam to zrobić bez
żadnego pytania? – uśmiechnęłam się głupkowato, a on spojrzał na mnie spod
uniesionych brwi. No co? Mówiłam, że nie lubię poważnych konwersacji. Wolę,
kiedy się zaciesza jak idiota, nie? Poza tym czy ktokolwiek kiedykolwiek
widział mnie pytającą o takie rzeczy? No nie wydaje mi się. Tak więc to jakiś
postęp, prawda? No.
- Jesteś
całkowicie zdegradowana, Natasza. – westchnął i przyciągnął mnie do siebie, aż
wkleiłam się szczęśliwie w jego ciepłą klatkę piersiową. Hehe, no co? Czuję się
z tym dziwnie, ale mam pokrętne wrażenie, że przyzwyczajam się do tego
szybciej, niż by człowiek przypuszczał. I tak, wiem, że jestem zdegradowana,
nie musisz mi tego mówić. Właśnie dlatego nie będzie tak kolorowo jak dzisiaj i
wczoraj. Ot co. – Po prostu...
- Nie jestem
jak twoi wszyscy ex. – zmarszczyłam czoło, wdychając jego perfumy. – Ex dziewczyny
i ex chłopaki? Ile tego było przede mną? – wytrzeszczyłam gały, gdy zdałam
sobie sprawę, że powiedziałam to na głos. Fuck! Co we mnie wstąpiło?! To te pieprzone
hormony szczęścia! Zło! Przyprawia o kolosalne wpadki! Niech mnie trzaśnie coś!
Co ja dzisiaj odpierdzielam?!
- Jeśli masz
na myśli stałe związki to nie aż tak dużo, jakby ci się mogło wydawać. – odparł
beztrosko, jakbym zapytała o pogodę, a nie o arsenał moich poprzedniczek/poprzedników.
Kurwa, w co ja się wpakowałam? Zaraz mnie tak zgasi, że już nie zabłysnę
dzisiejszego dnia ani na chwilę. – W stałym związku byłem tylko trzy razy... Bo
jeśli pytasz o... – odchrząknął prawie nerwowo, więc podniosłam głowę, by na
niego spojrzeć. Osz w pytę. Co on się tak dziwnie patrzy? – O inne takie... to
nie pamiętam. – wydukał, odwracając wzrok, a ja poczułam, jak zaczyna mi się
robić gorąco, co wcale nie było związane z tym, że byłam w Kalifornii, gdzie z
reguły było dość ciepło. Fuck, super! Ja tu taka kompletnie nieznająca się na
rzeczy, a on Casanova od siedmiu boleści?! I że ja miałabym... takiemu, co to
wie wszystko i jeszcze więcej... kurwa. Kurwa. Nie. Podoba. Mi. Się. To. Wcale.
A. Wcale.
Dobra, kij z tym, idę się zabić.
- To mam mówić
wszystko, co myślę, tak? – no niech mnie przykują do pala i wrzucą do oceanu,
co ja taka gadatliwa dzisiaj?! Czy pasta do zębów miała w sobie jakiś narkotyk,
czy to żel pod prysznic?! – To fajnie, bo właśnie sobie pomyślałam, że jeśli
myślisz, że kiedykolwiek... no wiesz... to po moim trupie. – zgasłam. Ja wam
mówię, że zgasłam tragicznie. I nie rozumiem, dlaczego on patrzy się na mnie
jak na jakąś nienormalną! Czy to co powiedziałam miało w sobie logiki, czy co?
Ja ją widziałam wystarczająco wyraźnie. Ugh, czemu ja w ogóle poruszyłam ten
temat? Teraz jestem zburaczała i on się gapi na mnie znowu jak na słodką
idiotkę... a przynajmniej tak, jakbym była pluszowym jednorożcem. Tak czy siak
mi się to nie podobało.
Nagle oddech
ugrzązł mi w gardle, gdy Bill niespodziewanie chwycił dłonią mój podbródek i
wnętrzności związały mi się w wesoły supełek powiewający na wietrze.
- A ja
myślałem... – zaczął niskim głosem, przez co przeszły przeze mnie gwałtowne
dreszcze. Czy ja już mówiłam, że jego głos powinien zostać zmontowany na jakiś inny, żeby mnie nie przyprawiał o takie ekscesy? Nie? No to mówię właśnie teraz. – A ja myślałem, że to lepiej,
kiedy dokładnie wiem, co zrobić, żebyś krzyczała w ekstazie. – łoooo ja
pierdolę. On powiedział jakieś zakazane słowa w moim kierunku, a mi zrobiło się
słabo! Pomocy, lekarza znowu! Ja tu niechybnie padnę na zawał jak nic! Czemu on
się tak zachowuje?!... – Wiem, gdzie dotknąć, gdzie nacisnąć i co powiedzieć...
– sapnęłam z nowego wrażenia, gdy jego język powędrował do mojego ucha. C-c-coo on... – Gdzie
użyć języka, gdzie palców, a gdzie czegoś innego... – supeł zacisnął się
boleśnie, aż mimowolnie rozchyliłam usta. To się nie dzieje naprawdę. On nie
mówi mi takich rzeczy właśnie teraz. On nie przyciąga mnie do siebie bliżej i
zdecydowanie jego wargi NIE lądują na wgłębieniu mojej szyi. I ja wcale NIE
jęknęłam głośno! – Kiedy przybliżyć cię do celu w szybkim czasie, a kiedy
torturować cię bez zbędnego pośpiechu, tak właśnie. – spojrzał na mnie
znacząco, kiedy ja zaczęłam gubić się w zalewających mnie emocjach. Niech to
szlag, dlaczego on... – Obiecuję ci, że ci się to spodoba. – i już się
pochylał, by mnie pocałować, gdy nagle:
- Aaaa, znowu!
- Ah, tutaj
jesteście!
- O Boże, nie
wierzę w to co widzę!
- Aaaa!
- Georg,
przestań, kurwa, wrzeszczeć mi wprost do ucha!
><><><><><><><><><><
PWP jak nic XD Tylko, że bez seksu :D
Ja chyba nie do końca wiem co napisać. Co miałam napisać już napisałam. Wiesz, że to sprawia, ze będziesz musiała pisać kolejnego one-shot'a. I na pewno to zrobisz (masz to jak w banku. I umarłam. Rechotałam się jak głupia, a to zapewne przez laczki.
OdpowiedzUsuńI nie wiem co mam Ci jeszcze napisać, bo ja wiem, ze Ty wiesz co ja sądzę. A poza tym nie jestem dobra w pisaniu komentarzy - czy ja się naprawdę do tego przyznałam? Mój Boże.
I czemu wydaje mi się to, ze pisze w tym momencie tak trochę jak Ty? Ożesz w mordę. I don't like it. Chyba.
Nieważne. Kocham Cię i wypad pisać dalej <3
Myślałam już,że jakieś małe porno będzie ale trudno,czekanie wzmaga pragnienie;p Uhh,ja chce juuuż! <3
OdpowiedzUsuńOstatni odcinek i ten (zwłaszcza te takie uhhh! fragmenty;P) są zaazazazazazazazazajemadafakabiście osom.
Psychofanka. :**
He ehehehehehehe buhahahahahahahahahahahaha ! xD
OdpowiedzUsuńDzisiaj jest chyba jakis dzien pod tytulem '' jak kurwa zabic smoka bez broni palnej czy trucizny'' xD
Zabilas mi mozg po raz drugi. Rano kumpela zdjeciami, tyrozdzialem ;D Ryje sie jak zjebos na tasmie przy produkcji zelek xD Żorżeta i jego ''zlote mysli'' mnie rozbily, a jeszcze bardziej desperacka akcja '' CO JA KURWA ZALOZE?!'' ah, ah... jemu to i w worze po pyrach by sie podobala, conie ukrywam, ze bardziej wzieloby go jakas skapa bielizna xD ha! erekcja w 10 sekund gotowa od zobaczenia tylka Nataszy ;D Oj, to by musiala sie zamykac za drzwiami od sejfuu przed jego zboczenstwem ;D
btw jaram sie rozdzialem jak cholera *.* jest mega-prze-zajebisty-kuuurwaaa ;D Och. Jestem zboczona ;x
ALE KTO NIE JEST JESLI CZYTA O TEJ DWOJCE?! xD No bo ej, wiadomo, ze ci dwoje nie sa normalni nie? No. Wiec niz nie jest z nimi normalne. Nawet czytelnik ;D -> w szczegolnosci ja xDDDD <- to tak na marginesie, zeby nie bylo ;D
To ide po kanapeczki ;D Do nastepnej notki ;P
buhahahahahahahaha :D nie no ubawiłam się nimi :D brawo brawo
OdpowiedzUsuńPadłam:D Mistrzowsko budujesz napięcie:) i te dialogi, takie przemyślane, takie realne nie wydumane.
OdpowiedzUsuń