piątek, 30 listopada 2012

Scene XLIII

Nie chce mi się jakoś szczególnie czekać na wieczór czy sobotę, to dodam teraz XD

><><><><><><><><><><><

Bill lubował się w robieniu rzeczy po swojemu. W większości przypadków nie liczył się ze zdaniem innych, choć koniec końców i tak wychodziło na to, że jego pomysły były najbardziej trafne. To nie była kwestia zawyżonego ego (które miał i nie widział powodu, by się z tym kryć). Po prostu on przeżył zbyt wiele i widział zbyt wiele, by mylić się w swoich osądach.
Rzecz zmieniła się, choć znowu nie aż tak bardzo, gdy poznał piękną (po niestety dłuższej chwili kontemplacji) brunetkę. Nie dość, że pierwszy raz się pomylił (i to z jak wielkim skutkiem!), to na dodatek wpadki piętrzyły się jak warstwy kurzu na strychu, którego nikt nie sprzątał od już nie wiedział jak długiego czasu. Tak czy inaczej, ustanowił sobie teraz nowy plan, którego miał zamiar się trzymać. Wiedział oczywiście, że gdy chodzi o jego dziewczynę (tak, cholernie samcza duma sprawiała, że ciągle zacieszał się jak mysz na widok sera)(bądź też kot na widok śmietanki)(jakkolwiek dziwnie to brzmi), plan może co jakiś czas zmieniać kurs i liczył się z tym, że w międzyczasie kilka razy zderzy się z radości ze ścianą, jednakże...
Był niemal w stu procentach pewien, że właśnie dzisiaj będzie się rozkoszował widokiem Nataszy w sukience!
Przybył prawie pół godziny przed potencjalnym przyjściem swojej partnerki i czekanie uprzyjemniał sobie wyobrażaniem załamanej dziewczyny, czytającej jego krótki liścik.
Zachichotał dziko. Wiedział, że zrobiłaby wszystko, by móc założyć pieprzone spodnie, więc dodał wzmiankę o strachu, którego tak notorycznie się wypierała. No przecież teraz nie pokaże, że się boi i na pewno założy sukienkę, na której widok pewnie zrobi mu się ciasno w spodniach. Nieważne. Nie rzuci się na nią, choćby miało od tego zależeć jego życie. Nie no dobra. Bez przesady. Całe szczęście, że jednak nikt go nie szantażuje. Nie, nie rzuci się na nią.
Miał cały rok na wyćwiczenie swojej wstrzemięźliwości  Jakkolwiek by nie było, przez dziewięć miesięcy zachowywał się jak eunuch to, do cholery, może przetrwać w takim stanie jeszcze...
Boże, niech to będzie mniej niż miesiąc, bo oszaleje!
Nie. Nie, nie, nie. Czerpał samą przyjemność i satysfakcję z polowania. Tym razem powinno być tak samo, a jednak wszystko było kompletnie wyrwane spoza szablonu. Tym bardziej, że ona zachowywała się na tak, jak powinna. Nie, żeby mu to jakoś szczególnie przeszkadzało, ale miał problem ze zrozumieniem, dlaczego ona tak chętnie reaguje na jego dotyk. Najgorsze było to, że pewnie zaskoczy go w najmniej odpowiednim momencie i robiąc mu nadzieję, zgasi go jak zdeptanego niedopałka.
A teraz pewnie wbił sobie gwóźdź do trumny tą sukienką. Świetnie.
Ale nie może jej pozwolić, by przez całe życie kisiła się w długich rękawach i jeansach, prawda? I pomijał fakt, że samiec pełen pychy chciał się chwalić na prawo i lewo swoją kobietą. No bo komu to przeszkadzało? Na pewno tym, co ją zobaczą, ha!
A jeśli miał ją nauczyć pokazywania swojego ciała, to mógł zacząć już na początku, prawda? Im szybciej się ze sobą oswoi, tym lepiej dla niego... ekhem, dla niej.
Nie, nie był znowu aż taki samolubny. Znaczy był, ale przecież jedno łączyło się z drugim, prawda? Idealne zatoczenie koła. Sprawianie jej przyjemności sprawiało przyjemność jemu i na odwrót. Miał nadzieję, że na odwrót też tak było. I miał nadzieję, że ona to zrozumie, bo gorzej, jeśli będzie myślała, że on robi to wszystko dla siebie.
Odetchnął i rozejrzał się wokół. Uwielbiał tę restaurację. Osobne pomieszczenie, które zarezerwował, było chyba największym wyeksponowaniem romantyzmu, jaki kiedykolwiek widział. Białe, półokrągłe kanapy z przerzuconymi przez nie miękkimi narzutami i kominek nadawały pokojowi poczucie wygody, a rozrzucone płatki róż po białym dywanie, na którym stały gdzieniegdzie świece sprawiały, że po głowie hulały mu naprawdę bezwstydne myśli. Wróć. Po jaką cholerę wybrał to miejsce?! I na dodatek to przydymione światło! Świece! Pieprzone świece były wszędzie, nawet na stoliku!
Dobra, uspokój się, Bill. Pamiętasz o swojej wstrzemięźliwości, którą tak stosowałeś przez tyle miesięcy? Tak? To pamiętaj o niej dalej i gdy twoja dziewczyna (o tak, właśnie tak) już tu wejdzie, ustaw się tak, by nie widziała twojej radosnej ekscytacji na jej widok.
Żeby ona to chociaż zrozumiała. Phhh. Jasne. Może po prostu zamknie oczy, jak ona wejdzie...
Wykrzywił wargi w sardonicznym uśmiechu. W taki sposób to musiałby zasnąć, bo chyba nic innego go nie powstrzyma od patrzenia na nią. No chyba, że... dobra, dobra, daruj sobie kolejne wywody, co cię powstrzyma, a co nie. Po prostu pamiętaj, że masz się na nią nie rzucać, a reszta jakoś pójdzie...
Wstrzymał oddech, gdy klamka poszła w dół i na jego twarz już wpełzał firmowy tajemniczy... szlag. To tylko kelner. Co prawda całkiem niezły kelner, ale mimo wszystko ciągle pozostawał kelnerem, co automatycznie wykluczało go z listy osób podziwianych. Może i był gwiazdą światowego formatu i wiedział, że gdyby chciał, mógłby sukcesywnie zaciągnąć go do pobliskiej łazienki, ale gdy był w stałym związku, nie zdradzał. Ot co. Z resztą. Na cholerę mu kelner, kiedy miał Nataszę? Litości. Kelnerek się do niej nie umywa. Nie, żeby ktokolwiek miał przy niej szanse, phi! Bill Kaulitz ma gust i to wiadomo nie od dziś.
I tak, ma. Znajdźcie takiego drugiego Louisa. W swoich lepszych czasach był wszystkim czego potrzebował. Choć z drugiej strony najwyraźniej nie żądał niczego innego prócz poczucia bliskości i seksu... hmm...
Tak czy inaczej – dorósł i potrzebuje teraz więcej. A w tym momencie jego największą potrzebą było dawanie samego siebie, co – jak na niego – było dość dziwne i było wyrazistym dowodem na to, że nadaje się do poważnego związku. Szczególnie, gdy zakochał się w Nataszy. A to wyjaśnia wszystko i jeszcze więcej. Nie znajdzie nikogo innego tak skomplikowanego i tak potrzebującego uwagi jak ona.
- Myślałam, że umarłeś, ale twoje powieki mrugają, więc zwątpiłam.
Poderwał się z kanapy tak gwałtownie, że przywalił efektownie nogą w stolik, omal go nie wywracając i przeklął siarczyście. Kto postawił tu to pieprzone żelastwo?! Akurat w momencie, gdy ona weszła do środka i patrzyła... spojrzał i przestał oddychać.
Niech go diabli wezmą, to przekroczyło jego najśmielsze oczekiwania!
Zatrzepotał bezmyślnie oczami, stwierdzając, że to niemożliwe, by sobie ją wyobraził w taki sposób. Była zbyt idealna, a on jego kreatywność zdecydowanie miała swoje granice.
- O ja pierdolę... – wymamrotał, chłonąc obrazek jak narkoman na głodzie. Nawet nie potrafił zdecydować, na której części jej ciała ma się zatrzymać dłużej! Bill Kaulitz ma gust! Jeszcze jak! Trzy razy „tak” dla tej pani!
Zadygotał, usilnie starając się nie wgapiać w jej piersi. Co on najlepszego zrobił? Nic nie widział, a i tak się ślinił! Nie rzucaj się na nią, nie rzucaj się!
Zamrugał oczami, zdając sobie nagle sprawę, że ona patrzy na niego ze zmarszczonym czołem. Świetnie. Ona wywarła na nim takie wrażenie, że pewnie będzie się po nocach onanizował z jej imieniem na ustach (nie, żeby nie robił tego wcześniej)(kurwa! Przyznał się!), a ona?...


Chyba się dusiłam. Wydaje mi się, że się dusiłam i nie byłam pewna, co było tego powodem. Albo nadmiar śliny, albo serce w gardle, albo... nie! To zdecydowanie było serce, bo zaschło mi w ustach. Kurwa. Ja pierdolę. KURWA!
Pomijam płatki róż i te pieprzone świece! To było złe! Patrzyłam na Billa w białej, rozpiętej pod szyją koszuli i już z daleka czułam jego zapach, który mi kazał podejść bliżej i Boże! Czemu ja stałam w miejscu?! A co najważniejsze – czemu chciałam się na niego rzucić?! Przecież już go widziałam w podobnej wersji w zeszłym roku... niech mnie szlag. Teraz to ja mogę podejść i się na niego rzucić, co mi tam!
Nie zdążyłam zrobić ani kroku. To Bill podszedł do mnie i bezceremonialnie wpił się w moje usta, aż mimowolnie zamruczałam jak kotka. Dzień dobroci dla tej pani dzisiaj, jak widzę.
Chwyciłam go za poły koszuli i przyciągnęłam bliżej siebie, nie do końca rozumiejąc, co wyprawiam. Ale to nieważne. Moje ciało chciało jego bliskości, a moje usta pożerały jego usta i zrobiło mi się nieprzyzwoicie gorąco i czułam się obłędnie. A potem jego dłonie znalazły się wszędzie i jęknęłam głośno pomiędzy jego wargi. Boże, to było ponad moje zdolności logicznego rozumowania. Może to i lepiej. Jego usta były zbyt idealnie wykrojone, by w ogóle zwracać uwagę na myślenie.
- Ugh! – sapnęłam głośno, gdy jakimś niezbadanym cudem wylądowałam na jednej z kanap. – Bill... – zaczęłam, ale on znowu zaczął mnie całować i znowu przestałam myśleć. Jego skóra parzyła moje opuszki i cholernie mnie to fascynowało. Jakimś pokrętnym sposobem moje dłonie znalazły się pod jego koszulą, badając nowe obszary gorącego ciała i jego prawa ręka zniknęła pod sukienką, gładząc moje udo i nagle BACH! Głowa Billa przywaliła z impetem obok mojej w kanapę.
- Nataszaa... – jęknął bezradnie, a mi zrobiło się jakoś tak... niestosownie miło na duszy. Jakaś taka satysfakcja. Choć nie wiedziałam dlaczego. – Jakim prawem ty wyglądasz tak, jak wyglądasz?...
- Sukienka jest ładna, dziękuję.
- Ciężko mi teraz się z tym zgodzić, bo chcę ją z ciebie zerwać.
Moje policzki podejrzliwie rozgorzały czerwienią. O Boże, on znowu mówi mi takie rzeczy, a mojemu ciału się to podoba. Mój mózg spartaczył walkę. Partaczy wszystko od dwóch dni, a moje ciało ma to gdzieś i jest mu dobrze. Jestem chora, powiadam.
- Sasha mówiła, że jest droga, więc...
- Nie kuś losu. – jego nos znalazł się niebezpiecznie blisko mojej szyi i usłyszałam, jak wciąga powietrze. – Pachniesz kokosami... Natasza... – w jego głosie znów pojawiła się bezradność zabarwiona czymś nowym, sprawiającym, że brzmiał tak, że wzdłuż ciała przeszły mi ciarki. – Żebyś ty wiedziała, jak bardzo cię pragnę... do cholery, chcę cię tak bardzo, że to aż boli. Bardzo dosłownie. – zastygłam w bezruchu, nagle stając się bezlitośnie świadoma tego, jak niewielka granica dzieli nasze ciała. O Matko Boska, co się tu właściwie dzieje? – Nie potrafię nawet przywitać się z tobą w cywilizowany sposób, tylko od razu się na ciebie rzucam, chociaż przez pół godziny wmawiałem sobie, że tego nie zrobię i... – westchnął i poprawił się na łokciach, by spojrzeć na moją zburaczałą twarz. – Nie bój się, Natasza. – uśmiechnął się do mnie uspokajająco. – Mówię dużo rzeczy, ale nie zrobię niczego wbrew twojej woli, obiecuję. – cmoknął mnie w policzek, a zdenerwowanie, jakie mnie przed chwilą ogarnęło, zelżało odrobinę. – Po prostu mam taki... – urwał, przez dłuższą chwilę obserwując mnie w ciszy. Do cholery, powinnam dostać Nobla wraz z dniem, gdy zrozumiem, co siedzi w jego głowie. A do tego czasu ktoś mógłby mi podać środki uspokajające. – Musisz mi wybaczyć, Natasza. Jestem tylko mężczyzną. – wzruszył ramionami. – Jak myślisz, byłabyś w stanie zostawić dla mnie nawyk zakładania długich rękawów i spodni?
- Żebyś się na mnie notorycznie rzucał?
- Tak.
Ja pierdzielę, ten to potrafi sprawić, że brak mi słów. Ja tu się staram przekierować rozmowę na weselszy ton, choć mam z tym niemały problem, bo on ciągle nade mną wisi i jest mi cholernie gorąco i po głowie ciągle mi chodzi myśl, że jest coś podniecającego w tym, że moja szminka jest na jego ustach, a on ma to daleko i szeroko. Świetnie, widzę, że się doskonale rozumiemy.
- Więc myślisz, że mogłabyś... – nie czekając, aż dokończy absurdalną propozycję, uniosłam się do góry i starannie zlizałam z niego szminkę , aż zapowietrzył się głęboko. – Natasza, ja...
- Jasne. – odparłam nieprzytomnie, rzucając się w wir eksplorowania jego ust. Pomijam fakt, że całowanie go doprowadza mnie do skrajnego szaleństwa. Ale jego mruczenie sprawia, że kompletnie mi odbija!

Jakiś czas później, gdy wspólnie stwierdziliśmy, że jesteśmy głodni i należy zaprzestać całowania, zanim coś wymsknie się spoza kontroli, zasiedliśmy w końcu do kolacji. I gdy przynieśli nam sałatki i wino, by zabić nimi oczekiwanie na główne danie, atmosfera nagle zmieniła się w bardzo nie-tandetny romantyzm z potrzeby rzucania się na siebie jak zdziczałe zwierzęta. Poczułam się kobieco, choć nie do końca wiedziałam dlaczego. Pewne było to, że ukradkowe spojrzenia Billa, kiedy udawałam, że jestem zajęta jedzeniem, sprawiały, że było mi nieprzyzwoicie cudownie. Nie trwało to jednak długo. A szkoda.
- Powiedz mi coś. – odezwał się po dłuższej chwili ciszy przerywanej szczękiem sztućców. Podniosłam wzrok z talerza i posłałam Billowi pytające spojrzenie. – Pomijam fakt, że jesteś mi ciągle winna ten masaż, ale czemu wtedy uciekłaś?
Kawałek sałatki ugrzązł mi w gardle i zrobiłam się tak czerwona, aż poczułam, jak moje policzki wybuchają ogniem. Osz w dupę! Nie miał o co pytać?! Jest tyle tysięcy tematów do omówienia, a on akurat wybrał ten?! FUCK!
Zamrugałam oczami, z trudem zmuszając mięśnie do przełknięcia pokarmu i wysiliłam się na coś na kształt głupiego uśmieszku. Choć założę się, że cała moja osoba wyglądała w tym momencie jak kretynka.
I co ja mam mu powiedzieć?!  Że się na niego napaliłam, czy co?! Oh, cholera, niech mnie kto stąd zabierze!...
- E... – zaczęłam elokwentnie, próbując na szybkiego wymyślić jakiś sposób, by porzucić temat. – Ten masaż mogę ci zrobić jutro nawet, jeśli chcesz... – umknęłam przed jego rozbawionym wyrazem twarzy, czując się jak żałosna karykatura człowieka. Boże, co za żal i ubóstwo przedstawia moja inteligencja. Aż się w głowie nie mieści.
- A dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, dlaczego uciekłaś? – spytał powoli, przysuwając się do mnie bliżej, aż ciśnienie skoczyło mi do dwustu. Zabierzcie tego człowieka ode mnie! Proszę! Ja naprawdę bardzo proszę!... – Natasza. – rzucił lekko, chwytając mnie za podbródek, by odwrócić mnie do siebie. O Boże, motylki znowu zaczęły fruwać gdzie popadnie! Opanujcie się, do cholery! Ja wam niczego złego nie zrobiłam, byście mnie tak katowały! Niech mnie! Ale on jest... piękny. Ja pieprzę, ale on jest piękny. I te brązowe oczy okalane ciemnymi rzęsami, które patrzyły na mnie z czułym rozbawieniem... przez nie czułam, jak miękną mi kolana, do cholery. Z tym facetem coś było nie tak, no! Jakim prawem on tak wyglądał?! – Przestań tak na mnie patrzeć, bo nie mogę się skupić na zadaniu ci pytania. – gdybym mogła, zaczerwieniłabym się jeszcze bardziej. Ale stety i niestety dla mnie, było to kompletnie niemożliwe. Chciałam się spytać o sposób, w jaki na niego patrzę, ale zaschło mi w ustach. Bill Kaulitz mnie kiedyś sobą wykończy. – A no tak. Więc dlaczego nie chcesz się przyznać, że dotykanie mojego ciała cię podnieca? – zastygłam w bezruchu ze wzrokiem utkwionym w jego ustach, które wygięły się w jakimś dziwnym uśmieszku, od którego gwałtowne zawirowania z brzucha przeniosły się piętro niżej i... o ja pieprzę. Czyli wiedział! Kurwa!...
- To nie tak... – zaprotestowałam słabo, nie do końca wiedząc, co miałam na myśli, bo szczerze powiedziawszy, w mojej głowie zionęło pustką. Ale chciałam chociaż odrobinę brzmieć tak, jakby mój umysł był w stanie wyprodukować cokolwiek koherentnego. Bill uniósł mój podbródek wyżej, aż nasze oczy mimowolnie się spotkały i przeszyły mnie dreszcze.
- Jest dokładnie tak, jak powiedziałem, Natasza. – oznajmił mi stanowczo i wstyd ogarnął mnie kompletnie. Mówiłam, że mnie wykończy, tak?... Nie, nie myliłam się w ogóle. – Nie wypieraj się czegoś tak naturalnego, bo raz, że ja i tak wszystko widzę, a dwa, że chcę słyszeć, co myślisz. – jego kciuk z rozmysłem przejechał po mojej dolnej wardze i westchnęłam cicho ze zrezygnowaniem. – Chcę wiedzieć, co czujesz, by wiedzieć, jak powinienem się z tobą obchodzić. Musisz przyznać, że to nie jest łatwe zadanie. – mrugnął do mnie, a ja automatycznie się uśmiechnęłam. – Więc? Podobają ci się moje plecy, co?
Parsknęłam śmiechem, na powrót zapadając się w różową chmurkę, odgradzającą mnie od rzeczywistości. Albo hmm.. inaczej – chmurka po prostu sprawiła, że rzeczywistość nabrała O WIELE większej wartości.

Trzymanie kogoś za rękę jest dziwne. Właściwie nie, źle to ujęłam. To Bill trzymał mnie za rękę, a ja byłam zbyt oszołomiona emocjami, by oponować. Nie twierdzę, że gdyby było inaczej, nie chciałabym, żeby mnie trzymał.
Niemniej jednak, co jakiś czas nachodzą mnie dziwne refleksje i tak było także tym razem, kiedy wędrowaliśmy sobie wzdłuż brzegu oceanu w Santa Monica. Całe szczęście, że było ciemno i nikt (tak, to głównie tyczy się tego, co mnie tak za rękę trzyma) nie widział mojej głupiej miny. Byłam idiotycznie zadowolona. A przez to, że miałam ciągły kontakt z jego ciałem, wypełniało mnie cała mieszanka pozytywnych myśli i uczuć.
Czułam się bezpiecznie. Dłoń, która była spleciona z moją dłonią, dawała mi odczuć, że jest silna i że mnie obroni w razie niebezpieczeństwa. Ponadto była ciepła, ale z drugiej strony było w niej coś, co jej właściciel dawał mi odczuć ostatnimi czasy wystarczająco często, by to zrozumieć.
On nade mną górował. I to nie w tym złym sensie. To było tak, jakby on przejął kontrolę, ale tylko i wyłącznie dlatego, że ja tego potrzebowałam. To było logiczne, prawda? Wziął sobie na karb, by rozeznać mnie w swoim położeniu, kiedy ja byłam głupiutką dziewczynką i nie wiedziałam co i jak. W sumie mi to nie przeszkadzało, bo to była naprawdę miła przerwa od walki samodzielnie. A on chyba potrzebował dominować. Tylko dziwne było to, że czułam to przez jego dłoń.
Tak czy siak, było mi dobrze. Co jakiś czas jego kciuk pieszczotliwie gładził mój kciuk i świadomie, bądź też nie, przesyłał mi elektryczne impulsy wzdłuż kręgosłupa. Wiatr rozwiewał moje rozpuszczone włosy i miałam to gdzieś, że sytuacja była żywcem wyrwana z taniego romansu. Jeśli właśnie tak to miało wyglądać, mogłam być królową tandety, a i tak mnie nikt od tego nie odsunie.
To był dobry pomysł, by na trochę odciąć się od domu, gdzie wszyscy chcieli wszystko wiedzieć. Poznałam Billa od innej strony, która do tej pory była mi nieznana. I wiedziałam, że moje serce wybrało dobrze. A prawdę powiedziawszy, to chyba lepiej trafić już nie mogło.


><><><><><><><><><><

Topię się w cukierkowych wymiocinach junikorna trololololo xD

7 komentarzy:

  1. O żesz w mordę ja pierdolę i te sprawy.
    Długo żem się tyle nie rechotała czytając coś takiego. I prawdę mówiąc właśnie przyszedł mi do głowy całkiem good idea. Opowiem Ci o tym później.
    To co przeczytałam. Jezusie i Mateczko. Sama bym się na niego rzuciła jakby taki Bill se leżał na takiej kanapie. Ja pierdykam oO Oni są dla siebie stworzeni. A jego umysł jest chyba jeszcze bardziej skomplikowany od samej Nataszy o ile jest to możliwe.
    I to jest bardzo cacy, że on sobie ubzdurał, że musi ją nauczyć tego i owego. To jest całkiem w porządku.
    I w ogóle ile razy już mówiłam, że kocham to co piszesz? Zresztą nieważne. Kocham to i już.
    Cudowna scena i jak sobie to wszystko wyobrażę, to też chcę coś tak niesamowitego. W sensie, żeby mój facet kiedyś mi takie coś zrobił *___*
    Aż nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    I ja wiem, ze miałam poprzedni skomentować. Jeszcze to zrobię. OBIECUJĘ.
    Idę się ślinić do wizji w mojej głowie apropo tego rozdziału.

    Luv Ya!

    xoxo
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm heheh :D nie no ubawiłam sie :D z każdym odcinkiem coraz bardziej mnie to zadziwia ale i sie podoba :d

    OdpowiedzUsuń
  3. AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA Tak sie zamyslil biedak nad swa erekcja i czy da rade jej nie zgwalcic, albo kiedy ja w koncu bedzie mogl przetestowac, ze az odlecial ;D No patrzcie xD choc zniewga! Klenera dojzal, ale swojej girlfriend juz nie xD ahahahahaha jaka wpadka ;D I ten jej tekst, szkoda, ze nie mial wypisane na czole o czym myslal i jak sie modlil, aby w ciagu miesiaca wreszcie zrzucic balast z krzyza xD jaa jebie. to by byl dopiero ubaw ;D Spierdolilaby w cholere, albo i nie ^ ^ Sama by sie bardziej napalila LOL
    ahhhh i w koncu jakas penetracja *_____________* o mamusiuuuuuu, doczekalam sie czegos hot, hot again *szczerzy zabki*Jak sie mu wpila w te usteczka, myslalam ze jebne....ponownie ;D Ale to dobrze. Dzis moj mozg byl dednięty, a tak choc troche ozyl dzieki tej dwojce. I wiesz co? Znow widze podobienstwo miedzy Twoim Bamboszem a mna ^ ^ tez prowadze dziwne monologi i sie rozckliwiam nad duperelami, choc jego to takie nie duperele xD Ze az biedaczysko musi na recznym jechac.... muahahahahah no tu to ja doznalam zgonu, gdyz se WYOBRAZILAM TO HAHAHAHAHAHAHAHAHA, TEJ! ZE ONA PRZEZ SCIANE NIE SLYSZY JEGO JEKOW O.O Mocne te sciany maja w chacie, nie ma co ^ ^ Aszkoda, jestem ciekawa co by zrobila ;D Pewnie nic, bo by nie wiedziala co to hahahahaha
    Emm... co jeszcze Wiem! Zapomnialam o cudnej scenie, jak sobie musial przywalic by sie uspokoic? Na cholere?! xD Juz tak ciekawie sie robilo ;D
    btw ta randka raczej powinna miec miano ''slimaczenie z dodatkiem macania'', bo co jak co ale tak na wstepie sie ludzie z pewnoscia nie witaja ;D No nie wazne.
    Na twe szczescie jak dla mnie rzygac tecza mozna, ale nie z zaslodzenia, bo to bylo hot a nie slodko mdlace, aczkolwiek ten spacerek na plazy juz mogl sie zaliczyc do słitaśnego kiczowca xD ALE DO KURWY NEDZY TO NATASZA THE DEVIL/EVIL I KAULITZ ! A z nimi to za chiny i banany z mango nie da sie zrobic zwyklego, romantycznego i przeslodzonego az do zarzygania ujecia xD Sa zbyt popieprzeni i dziwni w swej "normalnosci" by cos tak prozaicznego wyszlo ;P
    to tyle ode mnie ;D Maly laboracik hahaha ale co tam ;D
    Do za tydzien xD CHYBA ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahaham ja nie wiem, jak oni do siebie pasują, to jest przegięcie! Dwóchj ludzi o zrąbanej psychice: no żyuć nie umierać :D Z nimi romantycznie się nie da, musi być wprost, albo po skomplikowanemu. Raczwej to drugie, bo jakby powiedzieć po priostu 'kocham', to nie, będą się doszukiwać drugiego dna. Matko, jak chaotycznie O.o ale to wina twojego opowiadania!!! Niszczysz mnie. Niszczysz swoich czytelników ;c esteś bu. jeszcze dojdzie dfo tego, ze będzie nas tu kilka takich Natasz, haha xd No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahhha.... Nagrodę dla najlepszych przemyśleń dosteje ... BILL! :D Nagrodę za wstrzemięźliwość dosteje BILL , nagrodę za przełamanie siebie dostaje NATASHA xD I tyle w temacie ;D Noo jeszcz ekilka by ich przyznał, ale to innym razem xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Sssssssssssssssssssssssssseksuuuuuuuuuuuuuuuuuu!
    Nie mogę się doczekać odcinka z ich seksem xD
    Cudne,cudne,cudne<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehehe ale te całe "polowanie" w wykonaniu Billosza też się miło czyta ^^
      D.

      Usuń

Pamiętajcie, by skopiować treść komentarza, by potem nie wyszło, że Wam czegoś nie dodało i całość przez przypadek poszła się jebać! ^ ^
P.S. Łahaha! Zdaje się, że nie trzeba cenzurować, więc możecie jechać po całości! :D:D:D